– Nie było ustalonego tygodniowego limitu godzin. Harmonogram zajęć był dostosowany do kalendarza pana premiera –
informowała wówczas "Super Express" Kancelaria Premiera. Lekcje tanie nie były, bowiem ich całkowity koszt wyniósł w sumie aż 100 tys. zł i został pokryty z pieniędzy publicznych. Gdy ogłoszono, że Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej w 2014 roku, to od sierpnia tamtego roku za własne pieniądze dodatkowo szlifował swoje umiejętności pod okiem trzech nauczycieli. Nie poszło to wszystko na marne, bowiem powszechne są opinie, że choć Tusk nie wyzbył się akcentu, mówi dość wolno i zdarza mu się popełniać małe błędy gramatyczne, to sens jego wypowiedzi jest zawsze jasny. I trzeba dodać, że na tle innych polityków europejskich i tak wypada nieźle. Taka
Angela Merkel kiedy tylko może, to omija wypowiadanie zdań po angielsku.