Annie Komorowskiej jest przykro, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości pozycja Polski na świecie spada.
Annie Komorowskiej jest przykro, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości pozycja Polski na świecie spada. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Zdaniem Anny Komorowskiej rządy Prawa i Sprawiedliwości doprowadziły do utraty znaczenia Polski na arenie międzynarodowej. Była Pierwsza Dama jest również zażenowana "wyzwalaniem niskich instynktów w ludziach" przez polityków PiS.

REKLAMA
– Było mi strasznie przykro, jak znajomi powiedzieli, że jeżdżą rokrocznie na narty i że przedtem z dumą rozmawiali po polsku, a teraz się wstydzą. To na mnie zrobiło wrażenie – mówiła Anna Komorowska w studiu Onetu. Zdaniem byłej prezydentowej to utrata znaczenia Polski na arenie międzynarodowej dotyka ją najbardziej, jeśli chodzi o skutki działań rządu Prawa i Sprawiedliwości. Słowa byłej prezydentowej stały się obiektem żartów tzw. prawicowego Twittera.
Renata Kim pytała również o to, jakie działania rządu na polskim podwórku najmocniej zabolały byłą Pierwszą Damę. Anna Komorowska odniosła się do zakończonego niedawno protestu osób niepełnosprawnych. – Mnie bardzo martwi, że obecny sposób rządzenia odwołuje się do tych mrocznych stron w człowieku. Każdy z nas ma jakieś zakamarki zła i dobra. Wydaje mi się, że dobra władza, to ta, która wyzwala w społeczeństwie to drugie, a nie odwołuje się do tych niskich instynktów – powiedziała Anna Komorowska. 4 lata temu, gdy w Sejmie trwał protest rodziców osób niepełnosprawnych, żona ówczesnego prezydenta nie przyjęła zaproszenia do Sejmu, lecz namawiała protestujących do przyjazdu do Pałacu Prezydenckiego. Ci wówczas nie skorzystali z propozycji, obawiając się, iż nie zostaną ponownie wpuszczeni do Sejmu.
Nie tak dawno Anna Komorowska postulowała o przyznanie pensji Pierwszym Damom. Według żony Bronisława Komorowskiego byłoby to słuszne z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, nie zostawia się żony prezydenta "na lodzie". gdy ten obejmuje urząd. To nie odcina jej od pieniędzy, która mogłaby zarabiać zawodowo, gdyby mąż przegrał wybory. Po drugie, można by rozliczać Pierwszą Damę z tego, jak wypełnia swoje obowiązki.
źródło: Onet