
Postać Kanadyjczyka od dłuższego czasu przewija się w artykułach i serwisach społecznościowych jak Twitter, Facebook, YouTube czy Wykop. Jest akademickim celebrytą, który zaraził setki tysięcy osób, a media wciąż próbują zrozumieć na czym polega jego fenomen, rozkładając słowa myśliciela na czynniki pierwsze. Tim Lott na łamach "Guardiana" napisał o nim, że jest "przedziwną miksturą teologa, psychologa, konserwatysty, liberała i sekularnego kaznodziei oraz niematerialistycznym adwokatem metody naukowej".
"Przede wszystkim sam Peterson jest magnetyczny. Niejako instynktownie potrafimy rozpoznawać szczerych ludzi, od których bije dobro. Jeśli chodzi o przekaz, to myślę, że prosto w serce trafia ludzi zachęcanie do życiowej odpowiedzialności. Takiego przesłania od dekad w debacie publicznej brakowało. Dominowała raczej retoryka odwrotna – hulaj dusza, piekła nie ma. Aż tu nagle pojawia się ktoś, kto mówi, że takie życie jest puste, a człowiek prawdziwie szczęśliwy to człowiek odpowiedzialny. Odpowiedzialny za siebie, a, jeśli zdoła, również za innych. Peterson przestrzega też, aby ćwiczyć swój charakter w przygotowaniu na najgorsze, gdyż prędzej czy później w życiu człowieka pojawi się cierpienie – czy to w postaci ciężkiej choroby, utraty kogoś bliskiego, czy ostatecznie własnej starości i śmierci. Nadaje to jego przekazowi realistycznego wydźwięku, obcego współczesnemu dyskursowi."
Nazwisko psychologa w ciągu ostatniego miesiąca pojawiało się w mediach w kontekście... zamachu terrorystycznego w jego rodzinnej miejscowości - Toronto. Kierowca wjechał w tłum ludzi - zabił 10 osób, 15 ranił. Na Facebooku Aleka Minassiana, 25-letniego zamachowca, można było znaleźć ostrzeżenia, że oto rozpoczyna się "bunt inceli". O kogo chodzi?
"Incele uważają, że świat relacji męsko-damskich jest nie fair. Niektórzy z nich są nieatrakcyjni; inni nie mają wdzięku, mają depresję, są biedni, są nieśmiali, są niepełnosprawni; część jest zupełnie zwyczajna. W grupy zbierają się, by sobie pomagać i dyskutować o swoich problemach. Nie ma nic złego w tworzeniu grup wsparcia, ale wzajemne wsparcie inceli już wiele lat temu wymknęło się spod kontroli i zamieniło się w agresywną ideologiczną wojnę podjazdową ze światem "zwykłych" (Normies). Za swoją niedolę incele winią kobiety, które w ich oczach są, w zasadzie bez wyjątku, płytkimi córami Koryntu, lecącymi na mięśnie i pieniądze, w tej właśnie kolejności."
Czytaj więcej
"To piękny dzień, jednak nawet najpiękniejszy dzień jest piekłem, jeśli musisz spędzać go w samotności (...).W czasie tych dwóch lat w szkole nie doświadczyłem niczego poza samotnością i smutkiem (…) Nie wiem, dlaczego dziewczyny mnie odrzucają, robię wszystko, co tylko mogę, żeby się im podobać – ładnie się ubieram, jestem wyrafinowany, mam ładny samochód, jestem uprzejmy (…) a jednak nie dają mi szansy."
"Gwałt to wymyślona konstrukcja. Kobiety lubią być gwałcone"
"Kobiety, które twierdzą, że zostały zgwałcone, same do tego zachęcały. Ubierały się nieprzyzwoicie, dużo piły, a nawet traciły przytomność na imprezach".
"Jeżeli kobieta jest wilgotna, to nie jest gwałt. Jeżeli nie ma żadnego problemu z penetracją, to też nie jest gwałt. Feministki tylko udają trudne do zdobycia."
"Pozwolenie kobietom decydować o tym, z kim uprawiają seks, było błędem. Kobiety nie są w stanie myśleć racjonalnie, więc nie powinny samodzielnie podejmować tak ważnych decyzji".
Czytaj więcej
Filozof poproszony o komentarz do zamachu w Toronto, poruszył temat "wymuszonej monogamii" (enforced monogamy). Dla inceli takie rozwiązanie systemowe jest prawdopodobnie jedyną szansą na seks (prostytutkami gardzą) czy związek z kobietą. "Był wściekły na Boga, ponieważ kobiety go odrzucały. Lekarstwem na to jest wymuszona monogamia. To właśnie dlatego pojawia się monogamia " – tak o zamachowcu z Toronto mówił Peterson dla New York Timesa.
"Peterson faktycznie "pochwalił" tzw. wymuszoną monogamię, ale rozumianą inaczej niż zostało to zaprezentowane w artykule zamieszczonym na łamach „New York Times”. Sam zresztą odniósł się do stawianych tam zarzutów. W skrócie chodzi o to, że każde społeczeństwo ludzkie staje przed dwoma fundamentalnymi problemami:
1. Jak zapewnić przetrwanie kobietom i dzieciom w okresie kiedy matki są całkowicie pochłonięte opieką nad dziećmi (pierwsze kilkanaście miesięcy)
2. Jak stłumić agresję młodych mężczyzn rywalizujących o partnerki
Wymuszona społecznie monogamia, czyli inaczej mówiąc powszechna akceptacja monogamii jako normy społecznej, w dużym stopniu rozwiązuje oba te problemy. Tylko tyle.
Ze względu na swoje poglądy, Peterson przypadkowo został idolem uciśnionych "przegrywów", którzy mają pretensje kobiet, za to, że te nawet na nich nie spojrzą. Ba! Incele twierdzą, że seks im się należy jak psu buda. Z wiadomych względów psycholog jest znienawidzony przez feministki, które uważają, że stworzył potwora - internetowych zwyrodnialców.
12 zasad na życie według Jordana Petersona (luźne tłumaczenie)
1. Stój prosto z wypiętą piersią.
2. Traktuj siebie jak osobę, której chciałbyś pomóc
3. Przyjaźnij się z ludźmi, którzy chcą twojego dobra
4. Porównuj się ze sobą, którym byłeś wczoraj, a nie z inną osobą
5. Nie pozwól swoim dzieciom zachowywać się tak, żebyś je potem znielubił
6. Szukaj tego, co ma sens, nie tego, co wygodne
7. Przyjmij założenie, że osoba, z którą rozmawiasz, może wiedzieć coś, czego ty nie wiesz
8. Mów prawdę, a przynajmniej nie kłam
9. Bądź precyzyjny, kiedy mówisz
10. Posprzątaj w mieszkaniu, zanim zaczniesz krytykować świat
11. Nie dręcz dzieciaków, które jeżdżą na desce
12. Pogłaszcz kota, gdy go spotkasz na ulicy