
"Porno-kokaina na kliknięcie. Medyczne, psychologiczne i prawne uwarunkowania współczesnej pandemii" – taki tytuł nosiła wspólna konferencja posłów z dwóch zespołów: ds. Rozwiązywania Problemów Uzależnień oraz na rzecz Polityki i Kultury Prorodzinnej. Parlamentarzyści podpisali wspólne stanowisko ws. przeciwdziałania uzależnieniu od pornografii. W jaki sposób? Wkrótce mają zacząć o tym dyskusję z poszczególnymi ministrami.
Grupa parlamentarzystów głównie z PiS oraz koła Wolni i Solidarni rozpoczyna walkę ze zjawiskiem pornografii. Powołują się przy tym na Konstytucję, która przecież gwarantuje obywatelom ochronę zdrowia. Tymczasem pornografia - jak przekonują w przyjętym stanowisku parlamentarzyści - ma szkodliwy wpływ na zdrowie.
Porno to przyczyna wielu problemów zarówno dzieci jak i dorosłych: rozwody, samobójstwa, przemoc seksualna i wiele innych.
We wspólnym stanowisku obu parlamentarnych zespołów pada porównanie pornografii do narkotyków i mowa jest o jej zgubnych skutkach. "Pornografia oddziałuje na mózg swoich konsumentów w taki sposób co narkotyki, prowadząc do silnego uzależnienia i destrukcyjnych zmian osobowości" – brzmi fragment dokumentu.
Z drugiej strony w szeregach PiS na Podlasiu jeszcze przed rokiem działał polityk, który ma za sobą doświadczenie aktorskie w filmach porno. Został wykluczony z partii, gdy ktoś przedstawicielom lokalnych władz podesłał filmik prezentujący pozapolityczną aktywność (nomen omen) członka. Cztery lata temu z kolei w Opolu z list PiS w wyborach samorządowych startował były striptizer, a także stały gość portalu z seks-kamerkami. Gdy o sprawie zrobiło się głośno, polityk sam wycofał się z kandydowania.
