"Polski rząd, który od lat konsekwentnie opiera się równościowym trendom, będzie musiał ten stan rzeczy zaakceptować" – ogłosiła we wtorek Kampania Przeciw Homofobii w reakcji na doniesienia z Luksemburga. Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, że pojęcie małżonka odnosi się także do par osób tej samej płci. "Wyrok (...) uznający homozwiązki za 'małżeństwo' NIE DOTYCZY Polski !!!" – stwierdziła zaś Krystyna Pawłowicz z PiS. Kto zatem ma rację?
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Teza
Na prawicy wiele osób zaczęło bić na alarm, że oto Unia Europejska narzuca Polsce swój zgniły moralnie porządek i nakazuje zrównanie pozycji małżeństw hetero i homoseksualnych. To z kolei uradowało środowiska LGBT – niektórzy uznali, że lada moment w naszym kraju pary osób tej samej płci zyskają te same prawa, co małżeństwa tradycyjne. Czy rzeczywiście tak będzie?
A Ty jak myślisz?
czy
– Czy nie jest to przedwczesna radość w środowiskach LGBT? – zapytałem Krzysztofa Śmiszka, doktora nauk prawnych, pomysłodawcy i współzałożyciela Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, a prywatnie - partnera prezydenta Słupska, Roberta Biedronia. – Trzeba się cieszyć nawet z drobnych postępów. Z radością należy przyjąć każdy pozytywny wyrok, który przybliża nas do pełnej równości. Choć faktycznie niektórym może się wydawać, że orzeczenie TSUE spełnia wszystkie nasze postulaty, a w rzeczywistości tak nie jest – odpowiedział dr Śmiszek.
Warto zatem prześledzić, czego konkretnie dotyczy wyrok Trybunału w Luksemburgu. Jakie ma to przełożenie na sytuację w Polsce, dojdziemy za chwilę. TSUE zajął się sprawą obywatela Rumunii, Relu Adriana Comana, oraz obywatela USA, Roberta Clabourna Hamiltona. Obaj mężczyźni przez 4 lata mieszkali razem w Stanach Zjednoczonych, w 2010 r. zawarli związek małżeński w Belgii, po czym w 2012 r. zwrócili się z pytaniem o możliwość przyznania prawa pobytu Amerykaninowi w Rumunii jako członkowi rodziny rumuńskiego obywatela. Bukareszt odpowiedział, że zgoda na pobyt dłuższy niż trzy miesiące jest niemożliwa, bowiem Rumunia nie uznaje związków homoseksualnych. Sprawa oparła się aż o rumuński Trybunał Konstytucyjny, a ten zwrócił się o rozstrzygnięcie do Trybunału Sprawiedliwości UE.
We wtorek zapadła decyzja – TSUE stwierdził, że pojęcie małżonka odnosi się także do par osób tej samej płci.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Wyrok w sprawie C-673/16 Relu Adrian Coman i in.
(...) na gruncie dyrektywy w sprawie wykonywania prawa do swobodnego przemieszczania się pojęcie „współmałżonka”, które oznacza osobę związaną z inną osobą związkiem małżeńskim, jest neutralne pod względem płci i może obejmować małżonka danego obywatela Unii posiadającego tę samą płeć".
(...) odmowa ze strony państwa członkowskiego uznania – wyłącznie do celów przyznania pochodnego prawa pobytu obywatelowi państwa nienależącego do Unii – małżeństwa zawartego legalnie przez tego ostatniego z obywatelem Unii tej samej płci w innym państwie członkowskim może stanowić przeszkodę w wykonywaniu prawa tego obywatela Unii do swobodnego przemieszczania się i przebywania na terytorium państw członkowskich.
KOMUNIKAT PRASOWY nr 80/18
– Prawo rumuńskie zupełnie zignorowało fakt, że mężczyźni ci pozostawali w sformalizowanym związku uznawanym przez zdecydowaną większość krajów UE – zwraca uwagę Krzysztof Śmiszek (w Polsce, Bułgarii, na Litwie, Łotwie i Słowacji systemy prawne nie regulują możliwości instytucjonalizacji pożycia par jednopłciowych).
Kwestia transgraniczności jest tu kluczowa. Orzeczenie dotyczy bowiem tylko i wyłącznie związków zawartych przez osoby z różnych państw. I nie ma znaczenia, czy jedna z osób jest obywatelem kraju spoza Unii, czy też obie są z krajów UE. Chodzi bowiem o to, że małżeństwo zawarte w jednym kraju rodzi problem prawny w innym kraju. Gdyby np. w warunkach polskich było to dwóch Polaków, to nie istnieje problem z prawem pobytu. Zatem ten wyrok nie ma zastosowania w przypadku, gdy para polskich gejów zdecyduje się na ślub np. w Belgii czy Wielkiej Brytanii a następnie będą chcieli zamieszkać wspólnie w Polsce. Ich związek nie będzie automatycznie uznany za małżeństwo w świetle prawa polskiego.
A skoro już o Wielkiej Brytanii mowa – Krystyna Pawłowicz powołuje się właśnie na tzw. Protokół Brytyjski. To protokół dołączony do Traktatu z Lizbony, który dotyczy wyłącznie obywateli Zjednoczonego Królestwa oraz Polski i ogranicza on stosowanie całości przepisów Karty praw podstawowych w ich przypadku. Protokół nr 30 składa się zaledwie z dwóch artykułów.
PROTOKÓŁ BRYTYJSKI
Artykuł 1. 1. Karta nie rozszerza możliwości Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ani żadnego sądu lub trybunału Polski lub Zjednoczonego Królestwa do uznania, że przepisy ustawowe, wykonawcze lub administracyjne, praktyki lub działania administracyjne Polski lub Zjednoczonego Królestwa są niezgodne z podstawowymi prawami, wolnościami i zasadami, które są w niej potwierdzone. 2. W szczególności i w celu uniknięcia wątpliwości nic, co zawarte jest w tytule IV Karty nie stwarza praw, które mogą być dochodzone na drodze sądowej, mających zastosowanie do Polski lub Zjednoczonego Królestwa, z wyjątkiem przypadków gdy Polska lub Zjednoczone Królestwo przewidziały takie prawa w swoim prawie krajowym.
Artykuł 2. Jeśli dane postanowienie Karty odnosi się do krajowych praktyk i praw krajowych, ma ono zastosowanie do Polski lub Zjednoczonego Królestwa wyłącznie w zakresie, w jakim prawa i zasady zawarte w tym postanowieniu są uznawane przez prawo lub praktyki Polski lub Zjednoczonego Królestwa.
Tyle że w tym przypadku Protokół Brytyjski nie ma zastosowania, bo TSUE niczego nam nie narzuca w kwestii naszych obywateli i nie nakazuje żadnych zmian w ustawodawstwie. – Wyrok TSUE dotyczy wyłącznie prawa pobytu – zwraca uwagę w rozmowie z naTemat konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. Podkreśla przy tym, że nie ma najmniejszych przeszkód, aby Polska uznawała związki partnerskie, bo przecież nasza konstytucja nie zabrania ich tworzenia.
Krzysztof Śmiszek zwraca też uwagę na - nazwijmy to - godnościowy rezultat orzeczenia TSUE. – Trybunał w Luksemburgu jasno stwierdził, że nie ma miejsca na terenie Unii Europejskiej na jakąkolwiek dyskryminację ze względu na orientację seksualną, także w sferze swobodnego przepływu osób – podkreśla współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Liczy przy tym, że wyrok TSUE pomoże w sprawach, z którymi w tej chwili zmagają się w Polsce osoby homoseksualne.
Sądy administracyjne w ostatnim czasie zajmowały się choćby sprawą odmowy wjazdu partnerowi Polaka, który zawarł legalny związek w Wielkiej Brytanii czy też brakiem zgody na sprzedaż nieruchomości w strefie przygranicznej tylko dlatego, że partnerem kupującego była osoba tej samej płci. – Orzeczenie TSUE zapewne nie oznacza, że tego typu dyskryminujące decyzje nie będą już zapadać. Istotne jest jednak to, iż teraz wyznaczono, jaki jest standard ochrony praw człowieka. To zaś zwiększa prawdopodobieństwo wygrywania tego typu spraw na poziomie krajowym – podsumowuje w rozmowie z naTemat Śmiszek.
Choć w jednej kwestii zgadza się on z Krystyną Pawłowicz. – Jedyną rzeczą, w której poseł Pawłowicz ma rację, to jest to, że kraje Unii Europejskiej mają pełną autonomię w kształtowaniu prawa rodzinnego. Wyrok TSUE absolutnie tego nie zmienia – przyznaje Krzysztof Śmiszek. I to faktycznie w orzeczeniu zostało podkreślone. "Kwestie stanu cywilnego i wiążące się z nim normy dotyczące małżeństwa, są materią należącą do kompetencji państw członkowskich i że prawo Unii tej kompetencji nie narusza, a państwa te mają swobodę w zakresie wprowadzenia małżeństwa homoseksualnego" – stwierdza jasno TSUE.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Wyrok w sprawie C-673/16 Relu Adrian Coman i in.
"Obowiązek uznania przez państwo członkowskie, wyłącznie do celów przyznania pochodnego prawa pobytu obywatelowi państwa nienależącego do Unii, małżeństwa homoseksualnego zawartego w jednym z państw członkowskich zgodnie z prawem tego państwa, nie ma wpływu na instytucję małżeństwa w tym pierwszym państwie członkowskim. W szczególności obowiązek ten nie oznacza, by państwo członkowskie było zobowiązane do wprowadzenia w swoim prawie krajowym instytucji małżeństwa homoseksualnego.
Ponadto tego rodzaju obowiązek uznania wyłącznie do celów przyznania pochodnego prawa pobytu obywatelowi państwa nienależącego do Unii nie narusza tożsamości narodowej ani nie zagraża porządkowi publicznemu danego państwa członkowskiego.