Tegoroczny festiwal w Opolu zakończył się incydentem, który wywołał spoko niesmaku. Znany producent muzyczny Donatan chwycił za pośladek gwiazdę polskiego popu Edytę Górniak. Piosenkarka momentalnie spoliczkowała go na oczach fotoreporterów. Filmik, który dziś jest numer jeden w internecie, chwilę potem się kończy. Wiemy, co wydarzyło się dalej.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Filmik z całego zajścia rozchodzi się dziś wirusowo, a o incydencie mówi pół polskiego internetu i media. Ostatniego dnia festiwalu w Opolu oboje muzyków pozowało w objęciach na ściance przed fotoreporterami. W pewnym momencie ręka Donatana "przypadkowo" zsunęła się poniżej pleców. Edyta Górniak zareagowała błyskawicznie i uderzyła w twarz bezczelnego żartownisia.
Od wspólnej piosenki, po skandal Edyta Górniak i Donatan współpracują od dłuższego czasu. Owocem ich pracy jest piosenka "Andromeda", do której klip od listopada 2017 roku został wyświetlony 3,5 mln razy na YouTube. Obie strony wychwalały się wzajemnie. "Usłyszałam utwór i pomyślałam "Ale skąd oni wiedzieli, że ja właśnie takich dźwięków i słów szukam?". Prawdopodobnie Don odwiedzał mnie po kryjomu w snach" – mówiła w wywiadzie dla Onetu polska diwa. "Przekonałem się, że jako jedna z niewielu osób w Polsce czuje muzykę na takim poziomie, że w studio moje dyrektywy czy uwagi producenckie realizowała od razu, wiedząc, o co chodzi" – wtórował Donatan.
Artyści z dwóch różnych światów - ona odnajdywała się w balladach, on w hip-hopowych rytmach, znaleźli wspólny język. Na minionym i pełnym kontrowersji festiwalu w Opolu Edyta Górniak wystąpiła dwa razy. Najpierw zaśpiewała ich wspólny radiowy przebój "Andromeda", a potem cover piosenki zespołu Bajm.
"Mają luźne relacje
Po wszystkim przyszedł czas na wspólne zdjęcia i wtedy doszło do skandalu. Reakcja Edyty Górniak była w pełni uzasadniona, a wokalistka pokazała jak się powinno zachowywać w takich sytuacjach. Wielu oglądających nagranie zastanawia się co było dalej i jak potoczy się ich współpraca. Sprawy oficjalnie nie komentuje ani Donatan, ani Górniak, ale udało nam się dowiedzieć o sprawie nieco więcej z ekip artystów.
– Oni mają między sobą bardzo luźne relacje – powiedziała mi nieoficjalnie osoba z otoczenia Donatana i sugeruje, by sprawie nie nadawać większego rozgłosu. – Zaraz po tym zajściu, Donatan ją przeprosił i potem jeszcze raz ją przeprosił w garderobie. Tłumaczył, że zrobił to niechcący, automatycznie. Zapewniam, że nie będą na siebie długo obrażeni" – dowiedziałem się z kolei w obozie Edyty Górniak.
Do Edyty Górniak dotarł portal Pudelek. – Są sytuacje, których nie można ignorować. Mam nadzieję, że ten gest wyznaczy granice, których nie można przekraczać – powiedziała dziennikarzom piosenkarka.
Niektórzy zarzucają muzykom, że to była ustawka. Widać to zwłaszcza wtedy, gdy po całym incydencie Edyta Górniak dalej pozowała z producentem do zdjęć. Najwyraźniej rzeczywiście łączą ich bardzo przyjacielskie relacje i szybko mu wybaczyła. Dodajmy, że Donatan jednak już wcześniej przyznawał, że jest seksistą i jak widać głośna akcja #MeToo musiała go, jakimś cudem, ominąć szerokim łukiem.
"Edyta pozowała na ściance. Poprosiłem więc Donatana, by podszedł do niej i zrobił z nią sobie zdjęcie, bo przecież śpiewała utwór, który wspólnie przygotowali. Donatan ją trochę za mocno przytulił, ona poprosiła go, by zrobił to trochę lżej i wtedy zsunął dłoń tam, gdzie nie powinien. Automatyczny odruch był taki, jaki widzieliśmy w internecie. Edyta nie lubi jak ktoś ją za blisko łapie i jest jedną z tych osób, które potrafią zaznaczyć swój teren".