Przed nami chude lata. Kryzys nas tym razem nie oszczędzi tak jak w 2009 roku. Publicysta "Gazety Wyborczej" twierdzi, że o dalszych losach Unii zadecydować mogą tylko dwa scenariusze – "zły i katastrofalny".
Witold Gadomski, ekonomista i publicysta "Gazety Wyborczej" nie pozostawia złudzeń. Będzie źle, albo jeszcze gorzej. Kraje Europy południowej borykają się z kryzysem, Niemcy nie chcą za nich spłacać długów, politycy próbują sytuacji zaradzić, lecz nic nie udaje się zrobić, a kryzys rośnie. Gadomski przekonuje, że czekają nas ciężkie czasy.
W "złym" scenariuszu przewiduje kolejny rok recesji. Bezrobocie będzie rosło, a programy oszczędnościowe realizowane w połowie. Na dodatek nasilą się protesty. Fundusz pomocy zgromadzony przez Unię będzie na tyle wysoki, by poradzić sobie z kryzysem. Może co najwyżej uchronić np. Włochy czy Hiszpanię przed ogłaszaniem niewypłacalności.
W zanadrzu jest jeszcze scenariusz "katastrofalny". Zaatakować może z wielu stron. Np. gdy jakiś duży europejski bank zapowie, że ledwo daje radę finansować swoją bieżącą działalność. To będzie motorem napędowym szerzącej się paniki. Zdaniem Gadomskiego, "wiecznie spóźniający się politycy europejscy" nad taką paniką nie zapanują. Dodatkowo katastrofę spowoduje brak pomysłu na przywrócenie wzrostu gospodarki europejskiej. Jeśli jeden kraj ogłosi niewypłacalność, "pociągnie za sobą szereg innych firm i banków".
Witold Gadomski zaznacza też, że w przypadku takiej sytuacji nie da się przewidzieć, jak uda się Unii poradzić z tą potencjalną sytuacją, bo jeszcze nigdy nie była zmuszona się z nią mierzyć. Dodaje też, że nie wierzy w poprawę, zwłaszcza, gdy widzi Włochów czy Hiszpanów oburzonych i protestujących na "niezbyt radykalne programy naprawcze".
Dla Polski również wieszczy zły scenariusz. Zapewnia, że nie będziemy mieli tyle szczęścia co 2009 roku. Pieniądze z funduszy europejskich się wyczerpują, a przez ostatnie lata rząd nie przeprowadził ani jednej ważnej reformy. Nasz gospodarka nie jest "zdynamizowana". Tłumaczy też, że co prawda wydłużenie wieku emerytalnego pomoże, ale nie wcześniej niż w 2020 roku. Co zatem robić przez te 8 lat?