Łapicki był jedną z najwybitniejszych postaci polskiej sceny aktorskiej. Na koncie miał ponad 100 ról teatralnych, grał też w kilku wielkich polskich filmach: "Ziemi Obiecanej", "Weselu", "Panu Tadeuszu" czy "Lalce".
Oprócz tego Łapicki zajmował się też reżyserią, a w latach 1989-91 zasiadał w Sejmie kontraktowym. Ostatnio aktor znany był głównie z występowania w serialu "M jak miłość" oraz głośnego związku z młodszą o kilkadziesiąt lat Kamilą Mścichowską – drugą, po Zofii Chrząszczewskiej, żoną.
Życiorys Łapickiego był równie burzliwy jak czasy, w których przyszło mu żyć. Urodził się w 1924 roku w Rydze, ale gimnazjum im. Stefana Batorego kończył już w Warszawie, w 1942 roku. Dwa lata później brał udział w Powstaniu Warszawskim. Za czasów PRL zajmował się już głównie aktorstwem.
Zawsze wyróżniał się pogodą ducha. W wywiadzie dla "Polityki" mówił, między innymi, że sposób na interesującą końcówkę życia to... ucieczka od starości.
"Ludzi przeraża w życiu to, że jest ono niepowtarzalne. Może i jest, ale ja pomyślałem: dobrze, zrobię bombę i sobie je powtórzę. Zobaczymy co będzie" – przyznał w "Polityce", dopytywany o małżeństwo z młodszą o 60 lat Kamilą Mścichowską, teraz Łapicką.
Młoda żona była dla niego powodem do dumy. "To mam murowane – młodą żonę aż do śmierci. Człowiek nie różni się od jogurtu, też ma termin ważności" – tłumaczył Łapicki w "Polityce".
Również żona Kamila, pomimo ogromnej różnicy wieku i pewnych trudności z tym związanych, zawsze chwaliła swojego męża.
"Flirtował, a ja nie brałam tego serio, bo przecież było wiadomo, że Andrzej Łapicki to legendarny amant. Okazało się, że on potrafi mnie i rozśmieszyć, i pocieszyć, i sprawić, że czułam się swobodnie, ale jeszcze przez pewien czas nie schodziło to na prywatny grunt. Aż zdałam sobie sprawę, że może rzeczywiście to jest mężczyzna dla mnie" – opowiadała Kamila Łapicka też w wywiadzie dla "Polityki".
"On też o tym wtedy pomyślał. I mi się oświadczył. Ale decyzja o ślubie zapadła kompletnie po wariacku. Pamiętam, że przyjmując pierścionek zaręczynowy, zapytałam go w oszołomieniu, czy to znaczy, że teraz będziemy mieszkać razem. Zażartował, że skąd, że będę, tak jak do tej pory, dojeżdżać metrem" – zdradziła żona aktora.
I właśnie tego – wielkiego talentu, ale i ogromnej pogody ducha oraz poczucia humoru, nie złamanych nawet przez II wojnę światową – będzie nam najbardziej brakować.