
Turniej Polish Masters to bez wątpienia największe piłkarskie wydarzenie tego roku, nie licząc Euro 2012. Trwający dwa dni turniej towarzyski z udziałem dobrych europejskich zespołów i Śląska Wrocław to w Polsce wielkie wydarzenie. Jednak, czy w obliczu rywalizacji wrocławskiego klubu w eliminacjach Ligi Mistrzów, ten turniej okaże się dla niego korzystny?
Od wielu lat eksperci piłkarscy w Polsce powtarzają, jak mantrę, że nasze drużyny mają bardzo skromne doświadczenie na arenie międzynarodowej. Właśnie poprawie tej sytuacji mają służyć mecze towarzyskie z zachodnimi drużynami. Organizacja takich spotkań nie jest jednak łatwą sprawą. Ktoś powie: "wystarczy zapłacić". Niektórym zespołom tak, innym nie.
Do tej pory, kiedy w Polsce rozgrywano turnieje towarzyskie - a nie rozgrywano ich prawie nigdy - mieliśmy okazję oglądać nasze zespoły w konfrontacjach z parodystami. Tym razem jest zupełnie inaczej. Wbrew temu, czego obawiali się kibice, PSV, Athletic i Benfica potraktowały Polish Masters - mimo że to tylko przygotowania do sezonu - bardzo poważnie. Co prawda Marcelo Bielsa dał jeszcze odpocząć Fernando Llorente, a Javi Martinez wybiera się na igrzyska, ale pozostałe zespoły przyjadą w pełnych i bardzo mocnych składach.
Jak widać po składzie Polish Masters, Śląsk postanowił pójść na skróty i zaprosić trzy wielkie drużyny na jeden turniej. Trzeba przyznać, że klub, który jeszcze rok temu marzył o grze w europejskich pucharach, jak żaden inny potrzebuje dziś ogromnego zastrzyku doświadczenia. W III rundzie eliminacji, w której Śląsk jest już jedną nogą, mecze rozegrane podczas Polish Masters na pewno nie zaszkodzą.
Są jednak też tacy, którzy uważają, że ten turniej to nie tylko same plusy. Jan Tomaszewski zwraca uwagę, że organizacja takiej imprezy pomiędzy dwoma ważnymi meczami w eliminacjach Ligi Mistrzów może odbić się Śląskowi czkawką.
