W środę Sejm przegłosował zmianę w noweli ustawy o IPN, zakładającą odejście od przepisów karnych. Skąd taka wolta po miesiącach dyplomatycznej katastrofy? – To głębia izolacji międzynarodowej spowodowała zniesienie tej penalizacji – mówi w rozmowie z naTemat specjalista ds. protokołu dyplomatycznego dr Janusz Sibora.
Już w środę rano Michał Dworczyk w "Sygnałach dnia" radiowej Jedynce mówił, że "premier zwrócił się do marszałka Sejmu o uzupełnienie porządku obrad o punkt dotyczący nowelizacji ustawy o IPN". Mateusz Morawiecki w Sejmie się pojawił – jego wystąpienie i tłumaczenie zmiany planów internauci zgodnie ocenili jako kuriozalne. Pomimo prób Roberta Winnickiego, aby nie dopuścić do uchwalenia zmian w ustawie, Sejm je przegłosował. O ocenę całej sytuacji zapytaliśmy specjalistę ds. protokołu dyplomatycznego, dr. Janusza Siborę.
– Już w czasie expose Jacka Czaputowicza (21 marca – przyp. red.) uderzyło mnie, że de facto nasza dyplomacja jest całkowicie izolowana, bo my nie realizujemy żadnych ważnych wizyt zagranicznych, ani nikt do nas nie przyjeżdża. Nawet jeśli są to wizyty quasi-oficjalne, tak jak wizyta prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, to mają one poważne braki dyplomatyczne – mówi naTemat nasz rozmówca.
Powody decyzji
Dr Sibora wymienia cztery powody, które przyczyniły się do środowego przegłosowania ustawy w Sejmie. – Ta dzisiejsza decyzja jest podyktowana głęboką izolacją dyplomatyczną Polski w przynajmniej czterech aspektach. Przede wszystkim to zamknięcie drzwi w Waszyngtonie. Drugi to realna groźba odwołania ambasadora Izreala, a to państwo stać na takie posunięcia. Dalej, pozycja diaspory żydowskiej na świecie, w tym amerykańskiej. Zaś czwartym elementem jest rozlanie się negatywnego obrazu Polski w instytucjach unijnych. Tutaj nawet podłączyłbym to z procedurą badania praworządności w Polsce – mówi.
Nasz rozmówca zwraca uwagę rownież na fakt, że szkody wywołane przez nowelizację ustawy o IPN doprowadziły do tego, że czeka nas bardzo długa droga do naprawy wizerunku dyplomatycznego. Wspomina za to, co dzięki niej "zyskaliśmy". – Można powiedzieć w cudzysłowie, że jedyną zasługą tej ustawy jest to, że upowszechniono na świecie terminy "polskie obozy śmierci" oraz "szmalcownik".
Słowa papieża
Dr Sibora wspomina także o tym, że rządzący niezbyt pilnie śledzili wypowiedzi Jana Pawła II, na którego tak chętnie się przecież powołują. Przytacza słowa papieża, które wypowiedział w 1986 roku w Rzymie: "Wgłębiając się we własną tajemnicę, Kościół Chrystusowy odkrywa więź łączącą go z judaizmem. Religia żydowska nie jest dla naszej religii rzeczywistością zewnętrzną, lecz czymś wewnętrznym. Stosunek do niej jest inny aniżeli do jakiejkolwiek innej religii".
– Widać, że rządzący nie czytali tego, co Jan Paweł II mówił po wielokroć. Skala takiego zacietrzewienia doprowadziła do ogromnych strat. To wszystko teraz jest klasycznym gaszeniem pożaru wywołanego na własne życzenie – mówi.
Prawicowe media
Ekspert nawiązuje także do sposobu komentowania całej sprawy przez media sympatyzujące z rządem Prawa i Sprawiedliwości. – Media odwracają kota ogonem. Cała ta narracja w telewizji publicznej czy w mediach związanych z ośrodkiem władzy jest kompletnie nietrafiona, bo to jest odbieranie widzom i czytelnikom praw do własnego osądu oraz liczenie, że w społeczeństwie panuje amnezja – podkreśla.