Prezydent chyba nie był zachwycony wystąpieniem i frekwencją.
Prezydent chyba nie był zachwycony wystąpieniem i frekwencją. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Reklama.
Przemówienie Jacka Czaputowicza nie należało do tych porywających, a na horyzoncie nie widać perspektywy na zmianę polskiego podejścia do polityki zagranicznej. Nadal jesteśmy na kursie kolizyjnym z Komisją Europejską i nie wygląda na to, że nie zamierzamy ustąpić choćby na krok. Było też o Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Rosji. Jednak pomysłów na poprawę stosunków dyplomatycznych z Izraelem, USA czy Ukrainą brak. Jednak sama treść exposé raczej nie zwracała uwagi – bardziej rzucały się w oczy pustki na sali plenarnej Sejmu.
Zazwyczaj podczas exposé szefa MSZ, w największej sali izby niższej polskiego parlamentu można było spodziewać się prawie wszystkich posłów. Zawsze pojawiał się też liczny korpus dyplomatyczny, prezydent i jego współpracownicy oraz przedstawiciele rządu. Dzisiaj, chwilami dyplomatów na sali obrad było więcej niż polskich parlamentarzystów.
logo
Posłów na sali plenarnej była garstka. Jarosława Kaczyńskiego także nie było. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
logo
Posłowie PiS zmieścili się w pierwszych ławach. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
logo
Tłumów podczas expose Jacka Czaputowicza na sali plenarnej nie było. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Skąd taka zmiana? Wszystkiemu winien jest... marszałek Sejmu Marek Kuchciński i zmiany jakie zaprowadził w trybie pracy izby. Według nowych porządków, posiedzenia komisji, zespołów i grup roboczych trwają w tym samym czasie co głosowania czy informacje ministrów i posłów odbywające się na sali plenarnej. Jeśli więc parlamentarzysta chce głosować, nie będzie obecny na komisji, której jest członkiem. Z kolei, gdy zdecyduje się uczestniczy w posiedzeniu swojej komisji, nie weźmie udziału w głosowaniu, czy wysłuchaniu informacji. Jak łatwo się domyślić, problemu posłowie PiS nie dostrzegają.