Oficjalne uroczystości w 550-lecie polskiego parlamentaryzmu rozpoczęły się od mszy świętej w Archikatedrze św. Jana w Warszawie. Później politycy przenieśli się do wynajętego za milion złotych namiotu, ale... nie wszyscy zdążyli na czas. Marszałek Marek Kuchciński nie zaczekał na głowę państwa i rozpoczął posiedzenie bez udziału prezydenta.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Oglądający te uroczystości w telewizji z pewnością nie od razu spostrzegli, co się dzieje. Marek Kuchciński w namiocie na dziedzińcu Zamku Królewskiego uroczyście uderzył laską marszałkowską o podłogę, obwieszczając, iż Zgromadzenie Narodowe zostało zwołane w celu wysłuchania orędzia prezydenta.
Później zabrzmiał hymn państwowy, a po chwili - gdy Kuchciński zaczął mówić, kogo wyznacza na sekretarzy Zgromadzenia - rozległy się oklaski i wszyscy znów wstali. To dlatego, że dopiero wtedy na posiedzenie wszedł prezydent Andrzej Duda.
"Czy ja dobrze widzę, że marszałek nie poczekał na Prezydenta z rozpoczęciem Zgromadzenia i hymnem?" – zapytał na Twitterze skonsternowany dziennikarz TVN24 Michał Tracz.
I faktycznie – z transmisji, jaką na YouTube zamieścił Sejm, wynika, że prezydent pojawił się na obradach już po rozpoczęciu uroczystości. Gdy trwał hymn, przy fotelu głowy państwa było pusto. Andrzej Duda wszedł chwilę później.
Na nagraniu tym widać też, jak wiele krzeseł pozostaje pustych. Politycy PO i Nowoczesnej uznali, że wobec działań PiS nie ma powodów do wspólnego świętowania rocznicy polskiego parlamentaryzmu i zorganizowali własne obchody.