
"Na nowej płycie Taco wyznaje: "mama pyta, kiedy zacznę pisać o czymś?". I odpowiada: "kiedy mi się coś przytrafi". Taco, twoja mama ma świętą rację! Posłuchaj jej i wróć, jak coś się zdarzy, poza kolejnym telefonem od reklamodawcy" – poucza Sebastian Łupak w recenzji na wp.pl. Polski hip-hop w XXI wieku nie jest już, jak wielu nadal myśli, "pitoleniem" łysych chłopaków, na kradzionych bitach, w przydużych ciuchach. Jednak kiedyś było nie do pomyślenia, by to reklamodawca dzwonił do rapera.
Z modą związane są pieniądze. Koncerty na wspólnej trasie Taco i Quebonafide wyprzedawały się na pniu i z pewnością przekroczyli magiczne "6 zer" na koncie (zwłaszcza biorąc pod uwagę kontrowersyjną sprzedaż płyty duetu). Taco już na początku za jeden występ mógł dostać nawet 30 tysięcy złotych. Teraz stawki z pewnością poszły w górę.
"Taco Hemingway w jakimkolwiek kierunku by nie poszedł, zawsze daje szczery obraz tego, co akurat dzieje się w jego życiu. Dlatego bez hejtu, a z podziwem dla monstrualnie szybkiego przyrostu liczby wyświetleń, życzę Filipowi spokoju" – napisał w recenzji redakcyjny kolega Kamil Rakosza. Tylko jak odnaleźć ten spokój? O tym porozmawiam za chwilę z legendą polskiego rapu, Ryszardem "Peją" Andrzejewskim.
"Raper, który osiągnął sukces materialny może mieć kilka problemów, ale nigdy w związku ze swoim rapem. Bo jeśli zacznie opisywać zmiany wokół siebie, również w związku z zarobieniem kasy, jest dla mnie autentyczny. Nie byłby wiarygodny gdyby nadal celował w target ekipy spod bramy lub klatki rozbijając się cadillacami z zupełnie innym towarzystwem. I jeśli ekipa zaakceptuję jego rozwój, to ten cadillac będzie też ich środkiem transportu, bo ziomek nie chce tak od razu wynosić się ze swojej dzielnicy i wybrać nowych znajomych. To dość złożony proces".
"Jeśli raper imprezuje za dziesiątki tysięcy euro z zagranicznymi modelkami, chodzi w futrach i pije szampana i czuje się w tym spełniony nie zamierzam mu tego zabraniać. Jeśli o tym marzył, to dlaczego nie? Czy nikt z was nie marzył o uprawianiu seksu z 2-3 dziewczynami w jacuzzi lub super apartamencie? Jeśli ktoś tak żyje i o tym nawija nie mam z tym problemu. Bo portretuje swoją nową rzeczywistość".
"Skoro to rap wychowuje, a nie rodzice czy szkoła, to czasem się odezwę jak za dawnych czasów na podwórku. Staram się ustalić granice, nie jestem misiem z Zakopca. Ale nie należę do artystów, którzy udają zmęczonych popularnością, czy jak to nazywasz sławą. Tacy ludzie są naprawdę zabawni. I jeśli pojawiają się tego typu rozmowy zawsze doradzam im w kierunku zmiany zawodu, na etacie za 3 tysiące z premią po 160 godzin w miesiącu".
"Oczywiście sukces jest tym czego inni ci nie wybaczą. Jeśli odpowiednio szybko zorientujesz się w jakim tempie generujesz przyrost znajomych istnieje szansa, że twój portfel zbytnio nie zeszczupleje. Za sukcesem idą oszuści i naciągacze zarówno w branży jak i w życiu. Wielu ludzi czegoś od ciebie chce, mając tak naprawdę gdzieś co u ciebie słychać. Ponoć na szczycie sukcesu znajduje się samotność. I coś w tym jest".