17 lipca zapisze się w krótkiej historii Polskiej Fundacji Narodowej jako dzień roszad. Maciej Świrski złożył rezygnację z funkcji wiceprezesa, wybrano za to nowego szefa PFN. Został nim Filip Rdesiński, który do poniedziałku był prezesem Radia Poznań. Jego działania na tym stanowisku wzbudzały spore kontrowersje.
35-letni Filip Rdesiński to z wykształcenia socjolog, który po raz pierwszy szerzej dał się poznać jako uczestnik akcji antykomunistycznej organizacji "Naszość", która co roku 1 maja organizowała w Poznaniu happeningi. W 2005 roku wraz z innymi członkami Rdesiński przebrał się za jelenia i zakłócał spokój. Stanął za to przed sądem.
W następnych latach pracował m.in. jako dziennikarz "Gazety Polskiej", "Wiadomości" TVP i portalu Niezalezna.pl. W 2011 roku Rdesiński bez powodzenia kandydował z listy Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu.
Praca w radiu
W marcu 2016 roku został prezesem publicznego Radia Merkury, które przekształciło się później w Radio Poznań. Zasłynął m.in. tym, że zerwał patronat nad darmowymi spektaklami teatrów Krystyny Jandy na dziedzińcu poznańskiego urzędu miasta. To po jego decyzji codziennie przed północą odtwarzana jest na antenie radia "Rota".
Jak podaje "Wyborcza", za jego czasów doszło do zwolnień dziennikarzy. Najgłośniejsza sprawa była związana z Maciejem Kluczką, który został odsunięty po tym, jak zadawał niewygodne pytania europosłowi PiS–u Ryszardowi Czarnieckiemu.
Pod koniec 2016 roku Filip Rdesiński skierował doniesienie do prokuratury, by ścigała i ujawniła autorów anonimowego listu, w którym część pracowników Radia Merkury postawiła mu i jego współpracownikom zarzuty związane m.in. z jego polowaniem na "lewaków i kodziarzy" oraz zatrudnianiem znajomych.
Przypomnijmy, o Polskiej Fundacji Narodowej, działającej od 2016 roku i mającej promować pozytywny wizerunek Polski za granicą, stało się głośno za sprawą kampanii Sprawiedliwe Sądy. Dowiedzieliśmy się z niej o tym, dlaczego zmiany w sądownictwie autorstwa PiS-u są konieczne. I dlaczego sędziowie w Polsce są źli.
Głośno też było o sprawie rejsu Mateusza Kusznierewicza, który miał kosztować nawet 20 mln zł. Rejs miał promować Polskę z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. PFN zerwała potem umowę z Kusznierewiczem.