Film "Szybcy i wściekli", program "Odpicuj mi brykę" i seria gier "Need for Speed" spopularyzowały modę na tuningowane bryki i nocne pościgi ulicami miast. Mniej więcej 15 lat temu pasjonaci motoryzacji, i nie tylko oni, chcieli driftować, mieć neony, spojlery i butlę z podtlenkiem azotu na pokładzie. Moda w Polsce nieco przebrzmiała, ale niebawem może powrócić. Wybraliśmy się na plan "Diablo", który na warsztat bierze nielegalne wyścigi samochodowe.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Amatorów podrasowanych aut w Polsce nie brakuje, a nielegalne wyścigi samochodowe od dawna nie są żadnym novum. Pod osłoną nocy spotykają się na parkingach centrów handlowych, a potem ścigają się po mniej uczęszczanych ulicach miast. Warszawa to centrum street racingu, ale zapaleńców można spotkać w całym kraju.
– Normalnie na drodze wielu z nas to odpowiedzialni ludzie, którzy raz na jakiś czas szukają trochę adrenaliny, a my nic nie poradzimy na to, że potrzebujemy do niej dużej prędkości na warszawskich drogach – mówił speed racer Marek w rozmowie z naTemat. Film "Diablo" będzie pierwszym polskim filmem akcji, który ukaże ten fenomen.
"Diablo" pokaże polskie realia wyścigów poza prawem
Scenariusz do filmu "napisała" ulica. – Naszą historię oparliśmy na prawdziwych nielegalnych wyścigach samochodowych w Polsce, ale poszliśmy o krok dalej – mówi naTemat producent, scenarzysta i pomysłodawca filmu Daniel Markowicz. W "Diablo" pojawią się nie tylko speed racerzy, ale i gangsterzy.
Twórcy poznali uliczne wyścigi od środka. – Gdy wpadłem na pomysł kręcenia filmu, wszyscy się nim zainteresowali. Wydawało mi się to, że takie wyścigi to odległa sprawa, a okazuje się, że każdy zna kogoś, kto się ściga. To pasja wielu ludzi, wokół której kręci się ich życie. Otwierają się, gdy okazuje się, że nadajemy na tych samych falach – tłumaczy. Część uczestników wyścigów pomaga przy filmie jako konsultanci.
Konsultantem od efektów specjalnych jest za to pracujący blisko od 20 lat w Los Angeles jako VFX supervisor Maks Naporowski (brał udział w m.in. "Matrix: Rewolucje", "Harry Potter i Kamień Filozoficzny", "Aviator").
Nie tylko samochody, ale i znane twarze Nazwiska w obsadzie robią wrażenie. W drugoplanową rolę jednego z gangsterów wciela się Cezary Pazura. Wśród gwiazd filmu jest jeszcze Bogusław Linda, Katarzyna Figura, Rafał Mohr, Cezary Żak czy zawodnik MMA Marcin "Różal" Różalski i celebrytka Patricia Kazadi. Główne role przypadną jednak aktorom młodego pokolenia. Karolina Szymczak, która wciela się w postać kierowcy Ewy, wystąpiła obok gwiazdy "Szybkich i wściekłych" Dwayne'a "The Rocka" Johnsona w filmie "Hercules".
O tytuł "Diablo" będzie walczyć Kuba, czyli Tomasz Włosok. – Grany przeze mnie bohater trafił do tego świata trochę z przypadku i trochę z pasji. Jest zapaleńcem motoryzacyjnym, a pierwsze auto - Forda Capri - ma od ojca. Kuba chce uratować życie ciężko chorej siostrze i potrzebuje pieniędzy na leczenie za granicą. Zdobywa je na niewielkich nielegalnych wyścigach, zauważają go ludzie ze środowiska, trafia do innej grupy. I tak pnie się po szczeblach kariery – opowiada aktor. Na planie nauczył się driftowania, czyli efektownego wchodzenia w zakręty polegającego na kontrolowanym poślizgu, "dryfowaniu".
Kuba na swojej drodze natrafi na gangi samochodowe. – Przyznam szczerze, że nie jestem sympatykiem sportowych, ale dużych samochodów, natomiast jazda Audi A8 było dla mnie wielką przygodą – mówi nam Mikołaj Roznerski, który gra "Kła" - przywódcę gangu "Wilków".
Czy widzowie zaczną naśladować bohaterów? – Ludzie i tak się ściągają. W filmie odzwierciadlamy to, co tak naprawdę już jest na ulicach. Używamy jednak mitologii, by to była ciekawa historia, nie tylko o wyścigach, ale i miłości czy potrzebach bycia na szczycie. Widziałem zmontowane materiały i zarówno aktorsko, jak i wizualnie to dla mnie bomba – dodaje aktor znany z serialu "M jak Miłość".
Drifty, pościgi i sportowe fury
W filmie zobaczymy to, co zmotoryzowane tygryski lubią najbardziej: drifty czy wyścigi na 1/4 mili. No i wypasione auta: Aston Martin, Chevrolet Camaro i Corvette, BMW i8 czy Lamborghini.
Zdjęcia powstawały w Kielcach i okolicach - w starych kopalniach i na torze oraz rzecz jasna w Warszawie. Jedna ze scen była kręcona w gigantycznej fabryce FSO na Żeraniu. Ostatni dzień planu, na którym byliśmy z fotografem, rozgrywał się na parkingu Świątyni Opatrzności i drodze S8.
– Wyzwaniem była dla mnie zwłaszcza scena w kopalni. Jeździliśmy samochodami dostosowanymi do asfaltu, po mało utwardzonej powierzchni. Trzeba było się popisać umiejętnościami, ale i omijać dziury – wspomina z uśmiechem Karolina Pilarczyk, profesjonalna zawodniczka i mistrzyni Europy w drifcie. W filmie jest dublerką głównej bohaterki, ale i gra - Linę z gangu "Wilków". Zobaczymy ją m.in. za kierownicą różowego Chevroleta Camaro.
Profesjonalna drifterka uważa, że to świetny czas, by włączyć pościgi samochodowe do polskich filmów. – A tutaj będą głównie pościgi samochodowe – śmieje się zawodniczka. Oficjalnie nie przyznaje się do uczestnictwa w nielegalnych zawodach, ale też się im przyglądała. – Myślę, że dobrze jest to odwzorowane w filmie. W ulicznych wyścigach mało jest kobiet, to domena męska, jak i cała motoryzacja. Panie są jedynie pięknym dodatkiem. Na szczęście jest ich więcej w profesjonalnym motosporcie i niech tak zostanie – dodaje Karolina Pilarczyk.
Polska odpowiedź na "Szybkich i wściekłych"?
Twórcy chcą się trzymać realizmu w jego atrakcyjnej formie. – Auta, którymi dysponujemy nie odstają od "Szybkich i wściekłych" – śmieje się producent. Pomimo podobnej ewolucji głównego bohatera, to zupełne różne tytuły - nikt nie zamykał pół Warszawy, by zrobić efektowny wyścig z groźnymi kraksami. Nasze wyścigi to zupełnie inna bajka niż te w filmach z Vinem Dieselem i zmarłym Paulem Walkerem. Tomasz Włosok przyznaje, że kręcili film, który sami chcieliby zobaczyć. – Nasza historia jest zupełnie inna, ale również napędzana benzyną i miejscami czuć podobną energię.
Mam jednak pewne wątpliwości i nie chodzi tu tylko o mały, jak na film akcji budżet: 4,7 mln złotych i to, że zdjęcia trwały zaledwie miesiąc z hakiem. Na planie byłem świadkiem kręcenia pewnej sceny pościgu. Auto stało na parkingu obok wielkiej plandeki, a aktor siedzący w środku tylko udawał, że jedzie. Kręcił kierownicą, patrzył nerwowo w lusterka i nawijał przez krótkofalówkę. Do tego włączono stroboskop w policyjnych barwach, a z tyłu stały dwa reflektory imitujące światło z drugiego pojazdu...
Powyższe zdjęcia dowodzą, że ta scena może wyglądać wiarygodnie na srebrnym ekranie. I oby tak było, bo znane twarze i wypożyczone bryki to nie wszystko, na co się składa dobry film akcji. Do tej pory takiej produkcji w Polsce nie było, więc "Diablo" przetrze szlaki (i ulice) oraz wprowadzi pewną świeżość. Pod warunkiem, że nie pójdziemy do kina z nastawieniem na film "Szybcy i wściekli: Warsaw Drift". Premiera "Diablo" na początku przyszłego roku.
"Miałem do zagrania scena kończącą wyścig. Potrzebowaliśmy ujęcia, w którym wyjeżdżałem zza zakrętu i jadę na metę. Chcieliśmy to zrobić w jednym ujęciu, nie mogliśmy zatem posadzić za kierownicą kaskadera. Nigdy nie driftowałem, wiec szybko mi pokazano co i jak. Dostałem możliwość przejechania się 5-litrowym Mustangiem GT, powiedzieli "Jedź!" i pojechałem (śmiech). Super przeżycie".