Senat ma się zająć w tym tygodniu zmianami w kodeksie wyborczym, które dotyczą ordynacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jest jeden problem. Eksperci senaccy stwierdzili, że niektóre nowe zapisy, w tym ten o zmianie okręgów, który w praktyce podnosi efektywny próg wyborczy do 16,5 proc., są... niezgodne z prawem Unii Europejskiej.
Jarosław Kaczyński ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Bo krytykę opozycji, która mówiła, że zmiany w kodeksie wyborczym do Parlamentu Europejskiego są kontrowersyjne, mógł włożyć między książki. Ale obok opinii Biura Legislacyjnego Senatu nie może przejść ze spokojem.
Eksperci stwierdzili bowiem, że niektóre zapisy w znowelizowanym kodeksie mogą być niezgodne z prawem europejskim. Mowa tutaj przede wszystkim o efektywnym progu wyborczym. Po zmianach ordynacji z jednego ponad 50-mandatowego okręgu wyborczego na 13 okręgów trzymandatowych spowoduje, że wzrośnie on z około 1,5 proc. do 16,5 proc.
To - według opinii Biura Legislacyjnego - może nie spodobać się Unii Europejskiej, która zakazuje stosowania progu wyborczego wyższego niż 5 proc. A to przecież będzie ponad trzykrotne jego przekroczenie. 16,5 proc. głosów w skali kraju będzie musiał otrzymać komitet wyborczy, żeby uzyskać mandat.
"Wyższy efektywny próg wyborczy ma jedynie Irlandia, ale w jej przypadku wynika to ze stosowania dopuszczalnego przez prawo unijne systemu pojedynczego głosu przechodniego. Jedynym krajem, który bez wskazanego powodu nie przestrzegał dotychczas dopuszczalnego maksymalnego progu wyborczego 5 proc., była Francja, jednak zreformowała ona już swój system wyborczy" - czytamy w dokumencie Biura Legislacyjnego.
Eksperci podali też progi w poszczególnych okręgach. Najniższy będzie miał 11,3 proc. (w Małopolsce, Świętokrzyskim i Śląskim), a najwyższy – 20,8 proc w ponad połowie pozostałych okręgów.