Szef Klubu PiS w Senacie Marek Martynowski. To on złożył wniosek, by Senat zajął się ustawą o sądach w pierwszej kolejności.
Szef Klubu PiS w Senacie Marek Martynowski. To on złożył wniosek, by Senat zajął się ustawą o sądach w pierwszej kolejności. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

To on złożył wniosek o to, by sprawą sądów Senat zajął się w pierwszej kolejności. Był też autorem głośnej poprawki do ustawy Gowina o dożywotniej pracy dla sędziów SN czy TK na uczelniach. Gdy rok temu Senat przepychał ustawę o Sądzie Najwyższym, on pilnował porządku obrad. – Senator Marek Martynowski jest takim odpowiednikiem ministra Błaszczaka czy Suskiego w Senacie – porównuje senator Jan Filip Libicki.

REKLAMA
Z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Marek Martynowski to, po marszałku Karczewskim, najważniejsza osoba w Senacie. Zresztą to jego zastąpił na stanowisku szefa klubu PiS w tej izbie. Teraz, gdy tyle dzieje się w Senacie, również o nim robi się coraz głośniej.
To on stoi za zmianą porządku obrad w poniedziałek. Senat miał zajmować się wnioskiem prezydenta w sprawie referendum, ale senator Martynowski nieoczekiwanie złożył wniosek, by najpierw zajął się ustawą o sądach. "Wywołało to zdziwienie nawet urzędników prezydenta" – pisze "Wyborcza".
To senator złożył też wniosek o skrócenie czasu wystąpień w dyskusji do pięciu minut. A po wystąpieniu Adama Bodnara – kolejny, o przejście do debaty bez zadawania pytań Rzecznikowi Praw Obywatelskich. – PiS po raz kolejny zamyka opozycji usta – reagował wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
"Powiedziałbym o nim 'wykonawca'"
Kim jest senator Martynowski, który dotąd raczej nie był powszechnie znany? Jak pisze "Wyborcza", senator uważany jest za osobę, która przekazuje polecenia wprost z siedziby PiS.
"Wśród senatorów jest znany jako ten, który pilnuje, by izba wyższa głosowała zgodnie z wolą partii" – czytamy. "Żołnierz prezesa" – określa go Paweł Wroński.
– Jeśli jednym słowem miałbym opisać senatora Martynowskiego, to powiedziałbym o nim "wykonawca". Jako senator opozycyjny nie jestem w stanie inaczej opisać jego działalności, bo ona na posiedzeniach Senatu tylko tym się objawia – reaguje w rozmowie z naTemat senator Jan Filip Libicki.
Dodaje, że, z punktu widzenia koncepcji funkcjonowania klubów parlamentarnych, Jarosław Kaczyński idealnie dobrał osobę do kierowania senackim klubem. – On słynie z takich wniosków, które mają jasno pokazać, jaka jest wola klubu i władz PiS. Jeśli senator Martynowski podnosi rękę, to wiemy, że za chwilę dowiemy się, jaka jest wola Jarosława Kaczyńskiego w stosunku do senatorów – ocenia Jan Libicki.
W połowie lipca senator Martynowski zgłosił poprawkę do tzw. ustawy Gowina, która gwarantuje sędziom Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego dożywotnią pracę na uczelni. Jakie oburzenia na uczelniach wywołała ta ustawa, pisaliśmy tutaj.
Dał się zapamiętać również w czasie ubiegłorocznej batalii o Sąd Najwyższy. Pilnował wtedy porządku obrad w Senacie. Gdy złożył wniosek o zakończenie etapu pytań do sprawozdawców komisji i przejście do pytań do przedstawiciela resortu sprawiedliwości, senator PO Sławomir Rybicki zareagował: – Stała się rzecz haniebna. Na wniosek przewodniczącego klubu senackiego PiS zamknięto bardzo ważny punkt debaty o SN, większość senacka zamyka nam usta.
"W każdej partii jest to rzecz normalna"
Opozycja odbiera to jednoznacznie. – Absolutnie, jako szef klubu jest po by dyscyplinować i przeprowadzać pewne decyzje z centrali. To nie ulega wątpliwości – mówi nam jeden z polityków. Ocenia, że senator Martynowski zachowuje się rygorystycznie: – To bardzo często oznacza wyciskanie regulaminu.
Senator PiS Grzegorz Czelej mówi naTemat: – Senator jest szefem klubu. W każdej partii jest to rzecz normalna, że szef klubu ma inicjatywę w kwestiach organizacyjnych i jest za nie odpowiedzialny. Dokładnie tak samo jest po przeciwnych stronach, we wszystkich partiach. Każdy klub jest tak zorganizowany.
"Lubię podejmować trudniejsze inicjatywy"
"48 lat, ojciec 19-letniej Oli i 4-letniego Kuby. Płocczanin, mgr ekonomii" – pisze o sobie na swojej stronie internetowej. Na środku duży cytat z Jarosława Kaczyńskiego: "Moja współpraca z Markiem Martynowskim w Prawie i sprawiedliwości od zawsze układała się bardzo dobrze. Marek jest osobą wielkiej dojrzałości osobistej, znającym znaczenie pracy i poświęcenia dla ojczyzny".
Marek Martynowski był radnym mazowieckim PiS, wicewojewodą, szefem płockiego Klubu "Gazety Polskiej", a w 2014 roku kandydował w wyborach na prezydenta tego miasta. Bez skutku. Senatorem jest od 2011 roku, w ostatnich wyborach, w swoim okręgu w Płocku, zyskał ogromne poparcie – zdobył ponad 80 tys. głosów i i 17 tysiącami głosów przebił nawet b. premiera Waldemara Pawlaka.
Marek Martynowski
PłonskaPrawica.pl

"Jestem zaskoczony. Rzeczywiście, wcześniej znajomi, nie tylko z Prawa i Sprawiedliwości, ale także z Platformy Obywatelskiej, jak się dowiedzieli, że moim kontrkandydatem będzie Waldemar Pawlak mówili, żebym zrezygnował i wystartował do Sejmu. Ja mam taki akurat charakter, że lubię podejmować trudniejsze inicjatywy. Wybrałem więc start do Senatu i udało się". Czytaj więcej

Pięć lat temu senator nawet zaistniał na "Pudelku" – za sprawą koncertu Marii Peszek w Płocku. "Wyrażam zdecydowany protest w związku z koncertem pani Marii Peszek, jaki miał miejsce w sobotę, 31 sierpnia br., na płockim Starym Rynku, podczas którego, według relacji wielu Płocczan, zaprezentowano treści bluźniercze, antypolskie i antychrześcijańskie" – napisał na Facebooku, krytykując prezydenta miasta za sfinansowanie koncertu ze środków publicznych.
Senator przyszedł niezapowiedziany
W czerwcu tego roku prezydent Płocka, Andrzej Nowakowski, miał z senatorem dość niezwykłe i zaskakujące zdarzenie, które odebrał jako nieprzemyślaną prowokację. – Przy różnych okazjach, formalnie i nieformalnie, kilka razy zapraszałem pana senatora, by przyjechał porozmawiać o Płocku, o różnych problemach miasta. Nigdy do tego nie doszło – mówi naTemat.
Dlatego był ogromnie zaskoczony, gdy senator przyjechał niezapowiedzianie. – Przybył w obstawie radnych PiS, gdy byłem ostatni dzień na urlopie. Jeśli ktoś chce się spotkać, to najpierw powinien sprawdzić, czy gospodarz jest w domu? Tak się złożyło, że mnie akurat nie było. Senator wrócił kolejnego dnia – mówi prezydent.
Rozmowa była kuriozalna.
Senator przywiózł szczegółowe pytania dotyczące wynagrodzeń urzędników, wyjazdów zagranicznych etc., a prezydent Nowakowski nie owijał w bawełnę, co o tym myśli:
– Oczekiwałem raczej rozmowy o Płocku i jego problemach, a nie sprawdzania mojej listy obecności. To było kuriozalne. Dostali partyjny przykaz, by chodzić do prezydentów miast i zadawać pytania na temat wynagrodzeń prezydenta, całego szeregu urzędników, w spółkach, wyjazdów służbowych do miast partnerskich. Powiedziałem mu kilka razy, że współczuję, że musi to robić i jest mi go szkoda.
List do senatora
Prezydent Nowakowski przekazał senatorowi pismo z pytaniami, co Marek Martynowski zrobił dla Płocka, ale jeszcze nie uzyskał na nie odpowiedzi. Próbował o tym rozmawiać w czasie spotkania, ale nie bardzo się udało. Jego zdaniem, w Płocku senator głównie składa kwiaty w czasie różnych uroczystości.
"Jedną z cech demokracji jest możliwość kontroli polityków przez obywateli. Zwłaszcza
tych, którzy zajmują najbardziej odpowiedzialne stanowiska: posłów, senatorów,
ministrów. Od ich pracy na rzecz swoich wyborców zależy rozwój regionu, w którym
otrzymali mandat parlamentarny i mandat zaufania jednocześnie" – tak zaczyna się jego list.
logo
Początek listu do senatora PiS. Fot. Urząd Miasta Płock
Na profilu FB senatora, jego zwolennicy dziękują jednak za różne spotkania. "Panie senatorze, te spotkania są potrzebne z wyborcami i za to dziękuję", "Super więcej spotkań w Płocku bo jest gorący klimat" – piszą.
Pracował dla Lecha Kaczyńskiego
Marek Martynowski pracował w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W książce pt. "Musieli zginąć" Misiaka i Wierzchołowskiego, znalazł się fragment, którzy zacytował jeden z internautów, a który wspomina dzień katastrofy smoleńskiej:
fragment książki
strona 82

"Marek Martynowski wiózł Leszka Solskiego i Wojciecha Seweryna na lotnisko: - Rankiem busem z Kancelarii Prezydenta odebrałem jeszcze z hotelu "Ibis" m.in. Prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, państwa Borowskich-wnuczka z babcią z Rodzin Katyńskich, a następnie- było to ok. godz. 6- z hotelu "Belweder" zabraliśmy panów Seweryna i Solskiego oraz Annę Walentynowicz wraz z Janiną Natusiewicz-Mirer. Zabraliśmy jeszcze po drodze z domu pana Tadeusza Lutoborskiego....". Czytaj więcej

– Senator Martynowski był urzędnikiem w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i może stąd jest takie przekonanie i zaufanie, że będzie wykonawcą. Przy zachowaniu odpowiednich proporcji senator Marek Martynowski jest takim odpowiednikiem ministra Błaszczaka, czy Suskiego w Senacie, który jest wysyłany po to, by wykonać konkretne zadanie. I tyle – podsumowuje senator Libicki.
Dodaje, że na co dzień senator Martynowski jest miły, grzeczny, sympatyczny, spokojny. – Od takiej ludzkiej strony, jako senator opozycyjny, mogę się wypowiadać tylko pozytywnie – podkreśla. Prezydent Płocka, Andrzej Nowakowski: – To jest normalny człowiek, ja go znam prywatnie. Nie spodziewałem się, że będzie w stanie uczestniczyć w tym partyjnym cyrku PiS.
Z senatorem, niestety, nie udało nam się porozmawiać.