
Stanisław Gawłowski przesiedział w areszcie 3 miesiące. Prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobrę postawiła mu zarzuty korupcyjne. Poseł PO w pierwszym wywiadzie, jakiego udzielił po wyjściu na wolność, mówi o Kaczyńskim i Ziobrze. I o wybaczaniu.
REKLAMA
– Dostałem po dwóch miesiącach zgodę na rozmowy telefoniczne, dosłownie na 4 rozmowy telefoniczne, po jednej na tydzień – opisuje swój pobyt za kratami Stanisław Gawłowski, poseł Platformy Obywatelskiej zatrzymany na wniosek prokuratury. Posłowi postawiono zarzut między innymi przyjęcia łapówki, z aresztu wyszedł za kaucją.
Do kogo dzwonił? Do matki. Jak twierdzi poseł, nie chciał, żeby ta przyjeżdżała do aresztu, wolał z nią porozmawiać przez telefon. Każda z tych rozmów była krótka, około sześciu, siedmiu minut. O czym rozmawiał? Gawłowski twierdzi, że matka kazała mu się modlić, także za Kaczyńskiego i Ziobrę. Po co? Żeby mógł im wybaczyć. – Ale ja nie chciałem im wybaczyć – opowiada Gawłowski.
Gawłowski dostał pięć zarzutów, w tym trzy korupcyjne. Miał przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tys. zł w gotówce i dwa zegarki o wartości prawie 25 tys. zł. Zarzuty dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tys. zł, ujawnienia informacji niejawnej i plagiatu pracy doktorskiej.
Wiadomo, że prokuratura zamierza postawić mu kolejne zarzuty. Chodzi o apartament, który mieli kupić teściowie pasierba posła Gawłowskiego. Według śledczych miała to być ukryta forma łapówki. Gawłowski nie przyznaje się do zarzutów, twierdzi, że jego zatrzymanie ma charakter polityczny.
źródło: Onet.pl
