
Internauci mają swoje miejskie legendy, które nazywają creepypastami. Jedne z najsłynniejszych opowiadają o Slender Manie. Historii o demonie porywającym dzieciaki jest bez liku, ale dopiero teraz będziemy mogli zobaczyć go na dużym ekranie. Premiera filmu już w sierpniu.
Niektórzy jednak biorą na poważnie mitologię Slender Mana. Najsłynniejsza historia pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. W 2014 dwie 12-latki chciały złożyć w ofierze swoją rówieśniczkę. Zadały jej 19 ciosów nożem. Dziewczynka na szczęście przeżyła, ale zaczął się niezwykły proces sądowy, o którym szerzej pisałem w artykule "Nastolatki chciały zabić koleżankę w ofierze dla demona. Wymyślony Slender Man popycha do prawdziwych zbrodni".
O bulwersującej sprawie nastolatek powstał dokument, który możemy obejrzeć na Netflixie ("Strzeż się Slendermana"). Produkcja, która już niedługo wejdzie na ekrany polskich kin, to zupełnie inna historia z memem w tle. W przedstawionym w filmie świecie Slender Man istnieje naprawdę, ale bohaterkami są również nastolatki, które zapuściły się w mroczną część internetu.
"Małe miasteczko w Massachusetts, cztery uczennice przystępują do rytuału, mającego zdemaskować Slender Mana, postać żyjącą w tradycyjnych przekazach ludowych. Kiedy jedna z nich znika w tajemniczych okolicznościach, zaczynają podejrzewać, że może jednak Slender Man istnieje naprawdę, a ich koleżanka właśnie stała się jego ofiarą..."
Czytaj więcej
