Tego można było się spodziewać. Po tym jak Roman Giertych zapowiedział złożenie wniosku o przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego, głos zabrała prokuratura. Prokuraturze Generalnej pomysł mecenasa wyraźnie nie przypadł do gustu.
Przypomnijmy, Roman Giertych reprezentuje w sądzie posła PO Stanisława Gawłowskiego, któremu prokuratura postawiła zarzuty korupcyjne. Sprawa z oczywistych względów nabrała politycznego charakteru, czego nie ukrywają posłowie rządzącej większości, z prezesem Kaczyńskim na czele.
Wniosek o przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego pojawił się po tym, jak w wywiadzie dla TVP, prezes PiS zapowiedział, co po wakacjach wydarzy się w śledztwie przeciwko Gawłowskiemu. Pojawiły się więc podejrzenia o wyciek informacji zawartych w aktach sprawy. Teraz na krok Giertycha odpowiedziała Prokuratura Generalna.
– Prokuratura Krajowa już miesiąc temu informowała, że zamierza postawić posłowi Stanisławowi G. dwa nowe zarzuty – jeden dotyczący korupcji, a drugi prania brudnych pieniędzy [...] Tę informację podawały wszystkie media, a wniosek skierowany do Marszałka Sejmu zna zarówno poseł Stanisław G., jak i powinien znać jego pełnomocnik, mecenas Roman Giertych, którym udostępniono akta sprawy – stwierdził zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak.
– Dlatego pan mecenas się ośmiesza, sugerując, że doszło do wycieku z prokuratury informacji na temat zamiaru postawienia posłowi PO nowych zarzutów. Jeśli pan Giertych nie czyta dokumentów dotyczących swojego klienta, to powinien chociaż śledzić prasę, albo czytać komunikaty prokuratury na jej stronie internetowej – powiedział prokurator.
– Z nich już w końcu czerwca by się dowiedział o szykowaniu przeciwko posłowi nowych zarzutów. Roman Giertych powinien to wiedzieć, jeśli faktycznie zajmuje się prawem i reprezentowaniem interesów posła Gawłowskiego, a nie polityczną hucpą – dodał Sierak.
Jeszcze nie wiadomo, czy dojdzie do przesłuchania prezesa PiS. Nowy etap śledztwa ws. posła PO ma rozpocząć się we wrześniu.