Prezes Prawa i Sprawiedliwości przyzwyczaił nas już do tego, że bez jego wiedzy nic się nie dzieje w partii i państwie. Na antenie TVP mówił o rzeczach, które zostaną ogłoszone za parę miesięcy i są objęte tajemnicą śledztwa. Chodzi o sprawę Stanisława Gawłowskiego.
"Jeśli ktoś miał wątpliwości co do politycznego wymiaru całej sprawy, to właśnie zostały rozwiane" – skomentował na Twitterze Roman Giertych. Nie spodobały mu się słowa, które w czwartek padły z ust Jarosława Kaczyńskiego w TVP.
Kaczyński zszokował widzów, bo po raz pierwszy od ośmiu miesięcy pojawił się w studiu "Wiadomości". Michał Adamczyk zadał mu masę pytań, na które prezes PiS ochoczo odpowiadał. Był tak pewny swego, że podał nawet fakty dotyczące sprawy Stanisława Gawłowskiego.
Prezes PiS zdradził na antenie TVP termin postawienia kolejnych zarzutów posłowi PO. Zdaniem Giertycha Kaczyński był tak "zirytowany na wyjście posła Gawłowskiego z aresztu, więc ogłosił, że będzie on miał nowe zarzuty we wrześniu". Tylko teraz rodzi się pytanie: skąd w lipcu prezes PiS wie, że Gawłowski usłyszy kolejne zarzuty i to akurat we wrześniu?
Dziennikarze, politycy opozycji i internauci zaczęli spekulować, że może Kaczyński wie więcej, bo minister Ziobro tylko "raportuje prezesowi" i "przyjmuje do realizacji zadania". A może Jarosław Kaczyński ujawnił po prostu tajemnicę śledztwa?
Przypomnijmy, że na Stanisławie Gawłowskim ciąży pięć zarzutów, w tym trzy korupcyjne. Miał przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tys. zł w gotówce i dwa zegarki o wartości prawie 25 tys. zł. Zarzuty dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tys. zł, ujawnienia informacji niejawnej i plagiatu pracy doktorskiej.
Zajmujący się jego sprawą sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Gawłowskiego. Pod koniec lipca Sąd Apelacyjny w Szczecinie odrzucił zażalenie prokuratury, która domagała się dalszego zatrzymania Gawłowskiego. Po wpłaceniu kaucji w wysokości 500 tys złotych polityk wyszedł na wolność.