Do nowo utworzonej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zgłosili się zaufani prokuratorzy Zbigniewa Ziobry. Nowa izba może być batem na niewygodnych sędziów. W SN jest 44 wakujących miejsc, które chce objąć 198 kandydatów. O tym, kto zasiądzie w SN, zdecyduje upolityczniona Krajowa Rada Sądownictwa do spółki z prezydentem Dudą. O zaciągu bliskich Ziobrze prokuratorów do Sądu Najwyższego naTemat rozmawia z Krzysztofem Parchimowiczem, szefem Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia".
Krzysztof Parchimowicz: Nie zaskakuje mnie to. Już w pierwszym projekcie ustawy o Sądzie Najwyższym, którą zawetował prezydent Duda, w przepisach przejściowych znalazły się konkretne rozwiązania. Wskazywały one prokuratorom drogę, nawet prokuratorom w stanie spoczynku, do izby dyscyplinarnej, do Sądu Najwyższego i z powrotem - w razie gdyby trzeba było wracać do prokuratury.
Pojawiają się już pierwsze nazwiska kandydatów - prokuratorów do SN, a gdzieś w tle wybrzmiewa nazwa Stowarzyszenia "Ad Vocem”.
– Też mnie to nie dziwi. Stowarzyszenie Prokuratorów "Ad Vocem” powstało w 2008 roku by bronić prokuratorów, którzy sprawowali w prokuraturze i instytucjach państwowych ważne funkcje, a zostali odwołani po zwycięstwie PO w wyborach. W Stowarzyszeniu „Ad Vocem” udzielali się m.in. pani Małgorzata Bednarek, Bogdan Święczkowski, Robert Hernand i wielu innych prokuratorów, którzy po zwycięstwie PiS w wyborach w 2015 roku znów pełnią kierownicze funkcje w prokuraturze. Można powiedzieć, że to jest zaplecze kadrowe Zbigniewa Ziobry i Bogdana Święczkowskiego.
Po zwycięstwie PiS w wyborach pan sam miał problemy z "dyscyplinarką”. Jak to obecnie wygląda?
Pierwsze postępowanie dyscyplinarne dotyczyło trzech wypowiedzi medialnych i ostatecznie zostało prawomocnie umorzone. Uznano, że społeczna szkodliwość tych moich wypowiedzi była znikoma. Obecnie mam dwa kolejne zarzuty dyscyplinarne i czeka mnie wyjazd do Białegostoku, gdzie mam składać wyjaśnienia. Generalnie muszę powiedzieć, że coraz więcej zarzutów dyscyplinarnych jest przedstawianych prokuratorom ze Stowarzyszenia "Lex Super Omnia”. Spotkało to m.in. Ewę Wrzosek, Piotra Wójtowicza, Jacek Kaucza, Marka Wełnę.
Prokurator w stanie spoczynku Beata Mik (sympatyczka LSO ) została nieprawomocnie ukarana za publikowanie artykułów prawniczych w "Rzeczpospolitej". Prowadzone też jest postępowanie dyscyplinarne obejmujące wszystkich członków zarządu LSO. Generalnie każda publiczna i krytyczna wypowiedź prokuratora wyjaśniana jest w trybie przepisów dyscyplinarnych. Obowiązuje zasada "chwal albo milcz". Szykany przybierają formy delegacji, sprzeciwiania się aktywności pozazawodowej prokuratorów w stanie spoczynku.
Odbiera pan to jako akcję polityczną, akt zemsty?
Już nasze degradacje i skierowanie niektórych prokuratorów wojskowych do jednostek liniowych nosiło takie znamiona. Postępowanie kierownictwa prokuratury wobec stowarzyszenia "Lex Super Omnia” zaostrzyło się i może to być efekt raportu o stanie prokuratury, który ogłosiliśmy. W raporcie wykazujemy, że chełpliwe informacje o sukcesach obecnej prokuratury są wyłącznie działaniem propagandowym, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Wskazaliśmy też nazwiska prokuratorów, którzy korzystają obecnie z nagród finansowych i awansów.
A więc prokuratorzy ze stowarzyszenia, którym pan kieruje czują się szykanowani?
Tak.
A jakie jest wasze stanowisko w sprawie kandydowania prokuratorów do Sądu Najwyższego?
W pierwszych dniach lipca skierowaliśmy apel do prokuratorów, w którym wykazujemy że jeśli zdecydują się na kandydowanie, to będą uczestniczyć w niekonstytucyjnych gremiach i zdecydowanie protestujemy przeciwko debiutowaniu prokuratorów w roli sędziów na poziomie Sądu Najwyższego.
Czyli Pana stowarzyszenie podąża drogą wytyczoną przez stowarzyszenia sędziowskie takie jak "Themis” czy "Iustitia”, które apelują do sędziów by nie zgłaszali się do SN.
Tym razem było nieco inaczej ponieważ to my pierwsi ogłosiliśmy swoje stanowisko zdając sobie sprawę, że sędziowie rozważają inne rozwiązanie. Co do sędziów, nie mielibyśmy nic przeciwko temu żeby najlepsi z nich kandydowali do SN - przy tych wszystkich naszych zastrzeżeniach co do praworządności nowych organów i procedury. Ale uznaliśmy, że w przypadku prokuratorów taka akcja byłaby po prostu arogancka, a wręcz bezczelna.
Jak pan w ogóle ocenia to co się dzieje w wymiarze sprawiedliwości? Część środowiska prawniczego wyczekuje na ewentualne orzeczenie Trybunału Europejskiego w Luksemburgu, który mógłby jeszcze wstrzymać zmiany w Sądzie Najwyższym. Pan jest optymistą, czy pesymistą?
Dla mnie nie budzi wątpliwości to, że żadnej reformy do tej pory nie było. Mamy do czynienia z czystką kadrową. Uważam, że Europa prędzej czy później przyjdzie w sukurs Polsce i praworządności w Polsce. Nie ma po prostu innego wyboru ponieważ taka luka w systemie praworządności Unii Europejskiej, powiększona o lukę, która jest już na Węgrzech, rozbija UE i podważa jedność państw, które obiecały dotrzymywać standardów praworządności.