Joachim Brudziński wił się jak wąż w ogniu pytań o inwigilację opozycji. Szef MSWIA nie widzi nic złego w tym, że przeciwnicy polityki rządu są śledzeni. – Taka jest rola policji – tłumaczył polityk Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z Katarzyną Kolendą Zaleską na antenie TVN24.
Joachimowi Brudzińskiemu braku odwagi zarzucić nie można. Przyszedł do studia telewizji nazywanej przez PiS "zdradziecką" i tłumaczył się tam z tego, że policja śledzi Obywateli RP i wiele osób, którym nie podoba się polityka PiS.
Niestety, sposób, w jaki tłumaczył działania policji, brzmiał niczym kpina z zasad demokracji i wolności obywatelskiej. – Jako poseł opozycji pamiętam, jak policja broniła Sejmu przed obywatelami stojąc w kaskach i z tarczami – odpowiedział Brudziński.
– Taka jest rola policji – wyjaśniał gość TVN24. – Chciałbym podziękować policji, która w sposób niezwykle pokojowy poradziła sobie z niezwykle nadpobudliwym tłumem na demonstracjach – kontynuował szef MSWIA.
Opozycja i... narkotyki
– Gdyby miał mieć pretensje o coś do policji, której chciałbym podziękować za profesjonalizm i za to, jak policjanci potrafią w sposób pokojowy radzić sobie z wyjątkowo nadpobudliwymi młodymi ludźmi, to moja pretensje wzięłaby się stąd, że za mało tych policjantów z pionu zwalczania narkotyków było między tymi ludźmi – stwierdził minister.
Minister zdawał się nie mieć wątpliwości, że jeden z opozycjonistów był pod wpływem jakiejś niedozwolonej substancji. – Przynajmniej w jednym wypadku tego młodego człowieka, który jak opętany, oszalały bez mała rzucał się na policjantów. W mojej opinii subiektywnej człowiek ten wyglądał na pobudzonego nie emocjami społecznymi – oskarżał minister.