
Reklama.
"Potwierdzam, że powodem rozwiązania przez Hannę Gronkiewicz-Waltz Marszu była koszulka jednego z uczestników z sierpem i młotem. Takie uzasadnienie otrzymała policja od przedstawiciela ratusza" – napisał na Twitterze Joachim Brudziński.
Było to odniesienie do decyzji pełnomocnika prezydent Warszawy, który wydał decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia ONR-u, które miało upamiętnić wybuch powstania warszawskiego.
Wyruszyło ono z ronda Dmowskiego i zmierzało w kierunku pl. Zamkowego, ale ok. godz. 17:30 przy rondzie de Gaulle'a kordon policji zablokował im drogę. Wtedy to okazało się, że powodem przerwania jest właśnie decyzja ratusza. A tę szef MSWiA określa jako podjętą "totalnie od czapy". W kolejnym wpisie Brudziński podziękował demonstrantom za to, że "nie dali się sprowokować" oraz określił decyzję władz stolicy jako "niezrozumiałą".
Policja nie miała zastrzeżeń co do marszu narodowców. "W naszej ocenie marsz przebiegał spokojnie", "Nie odnotowaliśmy poważnych zdarzeń" – poinformowała na Twitterze policja.
Może dlatego, po kilkudziesięciu minutach... marsz ruszył dalej i dotarł na plac Zamkowy. Na to od razu zareagował Adrian Zandberg, pisząc o "ośmieszaniu państwa".
"Czy mógłby pan swoje impertynenckie uwagi kierować wyłącznie do mnie? Ja jestem politykiem i ze mną proszę toczyć spory, a policję proszę zostawić w spokoju" – odpowiedział Brudziński.