"W PiS tylko lizusy mają dobrze". Walentynowicz o chorym układzie na prawicy
redakcja naTemat
04 sierpnia 2018, 13:09·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 04 sierpnia 2018, 13:09
Wnuk Anny Walentynowicz po raz kolejny nie kryje rozczarowania polityką Prawa i Sprawiedliwości. Tym razem Piotr Walentynowicz naprawdę nie przebiera w słowach. Niewykluczone jednak, że to rozczarowanie wynika z tego, iż sam liczył na więcej profitów po tym, jak PiS przejęło władzę. A on dostał jedynie skromną posadę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.
Reklama.
Zanim zaczął polityczną, wnuk legendarnej działaczki "Solidarności" utrzymywał się z pracy jako taksówkarz. Miał Dacię Logan, którą kupił dzięki pomocy finansowej babci. W 2014 r. został radnym w Gdańsku z ramienia PiS. Rok później próbował dostać się do Sejmu, ale mandatu nie wywalczył.
Dobra zmiana jednak o nim nie zapomniała. Piotr Walentynowicz otrzymał posadę w państwowej spółce należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, PIT-Radwar S.A. Jak wyliczano przed rokiem, jego miesięczne zarobki netto wynosiły prawie 7 tys. zł. Do tego doszło prawie 25 tys. zł (przez rok) z tytułu zasiadania w gdańskiej Radzie Miasta. W ubiegłym roku otrzymał ponadto 250 tys. zł zadośćuczynienia za śmierć babci w katastrofie smoleńskiej.
Wyraźnie jednak nie jest zadowolony ze swojej sytuacji. W rozmowie z "Super Expressem" oświadczył, że rzuca pracę w państwowej spółce. Najbardziej przeszkadzało mu to, że dla innych z pisowskiego układu znalazło się zatrudnienie w Trójmieście, a on musiał pracować w Warszawie, co było mu nie na rękę. I Walentynowicz wskazał, kto miałby stać za układem.
Janusz Śniadek zarzutów Walentynowicza nie chciał komentować. Sam wnuk Anny Walentynowicz przyznał, że już od początku czerwca jest na bezpłatnym urlopie w państwowej firmie. Jego kolejne miejsce pracy ma nie być związane ze Skarbem Państwa.
Chodzi o chory układ na prawicy, który stworzył Janusz Śniadek. Jego lizusy mają wszystko, ludzie z odrębnym zdaniem lądują jak ja. To nie było żadne żalenie ani skarga.