Jeszcze dwa lata temu
Piotr Walentynowicz zarzekał się, że dopóki wrak tupolewa nie zostanie sprowadzony do Polski, nie będzie mówić o pieniądzach. – Żaden dziennikarz nie usłyszy ode mnie słowa w kwestii związanej z odszkodowaniami. Nie pozwolę, aby moją i innych kilkuletnią walkę o rzetelne śledztwo sprowadzono do aspektu finansowego – oświadczył wtedy w rozmowie z portalem gazeta.pl. Jednak w marcu 2017 roku doszło do ugody między nim a Skarbem Państwa, który w ramach zadośćuczynienia za śmierć babci wypłacił mu ćwierć miliona złotych. Jak twierdzi portal wp.pl, we wniosku przekonywał, że jego traumę po katastrofie pogłębia toczące się wciąż śledztwo i konieczność ekshumacji.