Reklama.
Władysław Serafin, choć broni się jak może, może nie uniknąć kary od partyjnych kolegów.
Pierwszą ofiarą afery z taśmami PSL okazał się minister rolnictwa Marek Sawicki. Drugą Andrzej Śmietanko. Teraz kolej na Władysława Serafina, który całą aferę rozpętał. Dla ludu PSL-owskiego Serafin to dziś Anioł Zagłady.
To on nagrywał taśmy. Działacze chcą Serafina wyrzucić z partii, a w najlepszym razie zawiesić go w prawach członka. Teren od dawna zwracał uwagę, że z Serafinem mogą być kłopoty.
Jeszcze w trakcie posiedzenia kierownictwa PSL, które zmusiło Sawickiego do dymisji, siedział obok Waldemara Pawlaka (…). Dziś liderzy partyjni już nie podają mu ręki. Z każdym dniem coraz bardziej zdają sobie sprawę, ile partii upuścił krwi.
Mówi się, że ujawnione taśmy nie są jedynymi. Serafin ma opinię człowieka, który lubił zbierać haki. Do użytku wewnętrznego. Ale teraz coś się wyraźnie wymknęło spod kontroli.