Ta historia naprawdę zszokowała. Rodzice zostawili na lotnisku Pyrzowice w Katowicach dwuletnią dziewczynkę, kiedy okazało się, że dziecko ma nieważny paszport. Polecieli na urlop sami, a dwulatkę zostawili w punkcie informacyjnym. Sprawą zajęła się policja, która nie widzi jednak powodów do ściągnięcia rodziców z wakacji.
Do zdarzenia doszło w piątek na katowickim lotnisku Pyrzowice. Przy odprawie okazało się, że dwuletnia dziewczynka ma przeterminowany paszport. Jej rodzice najwyraźniej nie chcieli zrezygnować z wakacji, bo postanowili zostawić dziecko w punkcie informacyjnym. Sami pobiegli na samolot.
Dziecko z podrzutu
– Personel punktu informacyjnego odmówił opieki na dzieckiem, kiedy rodzice przyszli, jak się dowiedzieli, że paszport dziewczynki jest przeterminowany. Później czekali do ostatniej chwili i przynieśli dziewczynkę na jakieś 10-15 minut przed odlotem, kiedy już praktycznie spóźnili się na samolot – mówi Cezary Orzech, rzecznik prasowy Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego S.A.
Rodzice zostawili w punkcie również kontakt do osób, które miały dziecko odebrać. Na nagraniu z monitoringu widać, że dziewczynka jest wystraszona. Personel lotniska zawiadomił też policję i odprawę. – Samolot był już zamknięty i było za późno na wstrzymanie lotu – dodaje Orzech.
Policja przyjechała praktycznie natychmiast. Wraz z nimi przyjechała opiekunka i matka chrzestna dziecka. – Kiedy funkcjonariusze przyjechali na lotnisko, dziecko było pod opieką dorosłych. Było już spokojne – podkreśla st. asp. Rafał Biczysko, rzecznik prasowy policji w Tarnowskich Górach.
Niezakłócony urlop
Sprawa trafiła już do sądu rodzinnego, który ma sprawdzić i ocenić sytuację w tej rodzinie. Policja bada okoliczności przekazania dziecka w punkcie informacyjnym. – To jest postępowanie w sprawie. Na razie nikt nie jest oskarżony. Nie jest to postępowanie przeciwko rodzicom czy personelowi lotniska – dodaje Biczysko.
Póki co, policja przesłuchuje świadków zdarzenia, m.in. pracownice z punktu informacyjnego, którym rodzice zostawili dziewczynkę. Zaskakujące jest jednak, że nie przesłuchano kluczowych świadków – rodziców, którzy przebywają na urlopie. Funkcjonariusze prowadzący śledztwo nie zamierzają ściągać rodziców z urlopu. – Nie ma takiej potrzeby. Porozmawiamy z nimi jak wrócą – wyjaśnia st. asp. Biczysko. Nie udało nam się ustalić kiedy rodzice wrócą z wyjazdu.
To dosyć zaskakujące, bo badany jest również wątek zagrożenia życia (art. 160 Kodeksu Karnego), za co rodzicom grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Nie wiadomo też, czemu pracownice punktu informacyjnego zgodziły się zaopiekować dzieckiem do czasu przyjechania opiekunów. Również ten aspekt sprawdza policja. Rzecznik lotniska podkreśla, że sytuacja była bardzo dynamiczna i personel nie miał czasu na decyzję.