W dzisiejszych czasach to dzieci bardziej stresują rodziców, niż odwrotnie. I nie chodzi o zdrowie, czy przyszłość, które mogłyby zapewnić im szczęście. Radość maluchów liczy się w pieniądzach. A tych trzeba mieć bardzo dużo. Jak zadowolić małego snoba przez cztery pory roku?
Zaczyna się od wyboru imienia. Po kilku latach wybory stają się coraz trudniejsze. Bo na jakie przedszkole się zdecydować? Które wakacje zadowolą całą familię? W końcu Zosia, Rita, Staś i Bruno spotykają się w szkole. Najczęściej prywatnej. I wymieniają się swoimi kilkuletnimi doświadczeniami. Nie przekraczając nawet dziesiątego roku życia, wymykają się rodzicom spod kontroli i lepiej wiedzą, jaki gadżet jest teraz modny, w co warto się ubrać, czym się interesować i gdzie zorganizować najlepszą imprezę.
Wiosna
Maj to najbardziej stresujący miesiąc dla rodziców drugoklasistów. Uczniowie o prezentach, jakie chcieliby dostać, dyskutują zanim zaczną się przygotowania do uroczystości. I na długo po tym, jak upominki zostaną rozdane. – Różnica wieku między moimi dziećmi to 20 lat. Do tej pory pamiętam, jak obecnie 22-letnia córka Aniela skakała z radości, kiedy zobaczyła w mieszkaniu rower i zegarek – mówi 42-letnia Janina. – A chociaż Kostek przyjmie Komunię dopiero za sześć lat, musiałabym już dziś zacząć odkładać pieniądze, by spełnić wymagania jego przyszłych kolegów.
A te są spore. W ciągu kilku lat klasyczny „komunijny” prezent – górski rower, zastąpiły quady. Zegarek jest elementem wyposażenia w każdym iPhone, więc wypada wręczyć go swojemu 8-letniemu krewniakowi. Z uroczystości robi się obecnie małe wesele. I przejmuje zasady tam panujące. Niektórzy z rodziców przygotowują listę prezentów. Bo w końcu po co maluchowi dwa smartphone’y, skoro może dostać konsolę PSP, czy Xbox 360?
Lato
Z rodzicami za granicę. Na Teneryfę, Cypr, czy do Toskanii. Byle jak najdalej od Egiptu, czy Turcji, bo to dla klasy średniej. A z kolegami? Do Polski. Dlaczego? Bo w Warszawie dziecko wypada wysłać na obóz organizowany przez biuro podróży Chris. A ono specjalizuje się w wyjazdach krajowych. Każdy z nich kosztuje około 2500 złotych. Za taką cenę spokojnie można by wysłać swoją pociechę na wczasy do Hiszpanii. Ale wtedy na pewno nie mogłoby wcielić się w rolę Wikinga, Leonardo da Vinci, zwycięzcy World Press Photo, czy tłumacza przysięgłego. Co gorsze, miałoby szansę na wyjście z rytmu pracy i pozalekcyjnych zajęć z tańca, śpiewania i recytacji. Mogłoby za bardzo wypocząć, czy poleniuchować.
18 lutego rodzice wcielili się w studentów, i tak jak młodzi zapisujący się na egzaminy i przedmioty w uniwersyteckim systemie USOS, od 8 rano czatowali na najlepsze turnusy dla swoich pociech. Większość wyczekiwała przed monitorem nawet dwie godziny. Bezskutecznie. Co prawda pracownica infolinii Chrisa uspokajała mnie dziś, że „są jeszcze wolne miejsca”, ale na najmniej atrakcyjne propozycje i terminy. Na wakacje z biurem trzeba będzie więc poczekać do kolejnej rejestracji, w 2013 roku. A zaplanowane już na warsztaty żeglarskie, czy wokalne dwa tygodnie, zapchać kolejnym zagranicznym wyjazdem.
Jesień
Reforma szkolnictwa skróciła rodzicom czas na dokonywanie strategicznych wyborów i naraziła na presje. Niektórzy się poddali. – Nasza córka, Maja, mogłaby iść w tym roku do szkoły. Jednak liczba ofert nas przerosła. Mówię oczywiście o prywatnych placówkach. Szkołę wybierzemy na pewno dwujęzyczną, najlepiej z niemieckim. Mamy już swojego faworyta. Czesne wynosi 25 tysięcy złotych. Oprócz tego zdecydujemy się na 4-dniową pozalekcyjną opiekę - wyjaśnia 44-letni Tadeusz. A po zajęciach w szkole już wybrane są te dodatkowe. Musi być z klasą. Narciarstwo, jeździectwo, balet. Żadnego telewizora, chyba że jest do niego podłączona konsola Play Station. Weekendowe spotkania z przyjaciółmi też lepiej organizować już poza domem. Do łask wróciły rodzinne brunche w restauracjach, które najczęściej urozmaicane są pokazami eksperymentów chemicznych pod opieką wyspecjalizowanych animatorów. Półtorej godziny w „lodowej”, czy „wybuchowej” krainie kosztuje min. 300 złotych bez wyżywienia.
Zima
Regularna wymiana garderoby to u maluchów konieczność. Ale u dzieci z bogatych domów konieczność przeradza się w kaprys. Często paradują w niedbałym looku, a tak naprawdę mają na sobie tysiące złotych. Basic to zakupy w Zara Kids, czy GAP. Zdarzają się i internetowe zamówienia. Rodziców zobowiązują do tego sami projektanci. W końcu kolekcje dla dzieci tworzy już większość domów mody. Na rynku pojawiła się oferta Gucci, a córka topmodelki Cindy Crawford - Kaia, reklamuje wiosenną kolekcję dziecięcą od Versace. W Warszawie ubranka od projektantów można dostać między innymi w vitkAcu.
To tylko kilka skutecznych propozycji. Reszta zależy już od kreatywności rodziców, która w tym wypadku łączy się nierozerwalnie z zasobnością portfela.