Poparcie dla PiS w zasadzie nie zmieniło się od ostatniego sondażu przeprowadzonego przez IBRiS na początku lipca. Praktycznie wszystkie partie utrzymały słupki procentowe na tej samej wysokości. To niedobry znak dla opozycji.
Gdyby wybory do Sejmu odbyły się w ten weekend, zwyciężyłoby PiS (w koalicji z Porozumieniem i Solidarną Polską) z poparciem 38 proc. Na drugim miejscu byłaby Platforma Obywatelska (25 proc.), a do Sejmu weszłyby jeszcze SLD (8 proc.), Kukiz'15 (6 proc.) i PSL (5 proc.).
Skąd takie wyniki?
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" politolog, dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz wskazuje na politykę socjalną PiS. Zwłaszcza programy 500+ oraz "Dobry start", dzięki któremu rodziny zyskają dodatkowe 300 zł na wyprawkę szkolną. Zdaniem dr Pietrzyk-Zieniewicz Prawu i Sprawiedliwości służą również błędy opozycji. Pewnym kuriozum wydaje się jednak wskazanie upałów jako przyczyny wyników sondażu.
– Tylko kilka procent społeczeństwa żywo angażuje się w życie polityczne. Opozycja dużo mówi o demokracji, ale jest to bardzo odległe od problemów absorbujących na co dzień zwykłych ludzi. A poza tym w końcu pokazał się prezes Jarosław Kaczyński, co służy konsolidacji elektoratu PiS – zauważa politolog.