Tofu, czyli sojowy twarożek, znają i lubią nie tylko weganie. Od niedawna kuchnie i wegańskie restauracje podbija jego zamiennik. To pochodzący z Indonezji tempeh, czyli sfermentowane nasiona soi. Być może brzmi mało zachęcająco, jednak jest pyszny i bardzo zdrowy.
Choć istnieje już wiele lat, polski rynek zaczął podbijać od niedawna. Wywodzi się z kuchni indonezyjskiej. Jest wytwarzany z całych ziaren soi poddawanych procesowi fermentacji. Tempeh uzyskuje się poprzez dodanie do niego grzyba Rhizopus oligosporus, poprawiającego strawność białka.
Pyszny, zdrowy, ale i drogi
Tempeh do najtańszych nie należy. W jednym ze sklepów internetowych za 200 g trzeba zapłacić 7, 50 złotych, z kolei 190 g wędzonego tempehu kosztuje aż 9, 60 złotych. – Tempeh na naszym rynku jest od wielu lat, ale był mało popularny u nas, przede wszystkim dlatego, że jest drogi. Natomiast skoro teraz jest mocny trend na dietę wegańską, myślę, że będzie coraz tańszy i bardziej dostępny – podkreśla dietetyk Hanna Stolińska-Fiedorowicz.
Rzeczywiście, coraz więcej restauracji wegańskich i wegetariańskich serwuje tempeh, ale też coraz chętniej przyrządzamy go sobie w domu, na przykład na obiad. Nic dziwnego. W końcu ten superfood jest bardzo zdrowy. – Jeżeli coś jest fermentowane, tak jak w przypadku tempehu, to jest korzystne dla naszego zdrowia, bo są to bakterie probiotyczne, regulujące pracę naszego układu pokarmowego – mówi dietetyk Hanna Stolińska-Fiedorowicz.
To nie jedyne korzystne właściwości tempehu dla naszego organizmu. – Zawiera dużo witaminy z grupy B, magnezu, żelaza, kwasów Omega 3. Niestety zawiera sporo soli, więc jeżeli ktoś ma nadciśnienie, to z tempehem musi uważać – tłumaczy dietetyk.
Jak go jeść?
Tempeh najczęściej jemy podobnie jak tofu, czyli w postaci smażonej, pokrojony na przykład do sałatki lub też jako dodatek na kanapkę. Bardzo często mówi się, że tempeh jest zamiennikiem tofu. – Tofu to też soja, ale nie zawsze sfermentowana. Tempeh nawet jest lepszy i zdrowszy – uważa dietetyk.
Choć to wegański superfood, upodobali sobie go też niektórzy mięsożercy. Być może dlatego, że jak się go podsmaży smakuje podobnie co bekon. Niektórzy porównują jego smak do grzybowo-orzechowego aromatu.