Jedna z moich pacjentek skarżyła się, że w jej zakładzie temperatura w hali, w której pracuje, przekracza 45 st. C, dochodząc nawet do 48 st. C. Pracodawca dostarcza wprawdzie pracownikom wodę do picia, ale w pomieszczeniu nie ma klimatyzacji, a uruchomienie w tych warunkach wentylatorów niewiele daje. To jeden z wielu przykładów, z jakim mamy do czynienia w tym roku, gdy rzeczywiście upały są niespotykane od dawna, a dni z temperaturą powyżej 30-35 st. C mieliśmy wyjątkowo dużo. Zjawisko jest nowe: wcześniej w swojej praktyce nie obserwowałam aż tylu podobnych przypadków. Pacjenci skarżą się przede wszystkim na osłabienie i proszą o zwolnienie. Dotyczy to różnych zakładów pracy, nie tylko produkcyjnych.