
Patryk Jaki chodzi po mieście i choćby rozdaje jabłka. Internauci zaś wykazują, że na zdjęciach robionych w różnych częściach Warszawy wciąż są te same twarze. O tym, jak wyglądają "spotkania z wyborcami", miałem okazję przekonać się osobiście.
REKLAMA
Patryk Jaki zaszczycił moją dzielnicę i przed sklepem osiedlowym rozdawał jabłka. Otoczony był grupą sympatyków, którzy zadawali mu pytania i prowadzili - o dziwo - rzeczową rozmowę na temat budowy metra na Tarchominie. Po kilkunastu minutach cała gromada przesunęła się kilkaset metrów dalej gdzie... też prowadziła rozmowę na temat budowy metra na Tarchominie.
Można powiedzieć, że to przypadek. Akurat tak się złożyło, że grupa mieszkańców Warszawy spotkała Jakiego spacerującego z operatorem kamery i asystentem dźwigającym skrzynkę jabłek, a po paru minutach uznali, że idą w tym samym kierunku, więc obrali wspólny kurs. Tyle że takich przypadków jest więcej.
I to dużo więcej. Internauci wyszukują na zdjęciach zamieszczanych w sieci przez Jakiego twarze osób, które towarzyszą kandydatowi na prezydenta Warszawy w jego wędrówkach po mieście. Okazuje się, że te same osoby towarzyszą mu i na Pradze, i w centrum Warszawy. Dowody można znaleźć na tych fotografiach.
Czy wszędzie zadają pytania o budowę metra na Tarchominie? Na pewno nie. Należy się spodziewać, że kandydat ma kilka zestawów pytań w zależności od tego, gdzie akurat go nogi poniosły.
Gdy premier Mateusz Morawiecki przemawiał na rynku w Sandomierzu, na placu stali sympatycy partii przywiezieni do Sandomierza autokarami. Przynajmniej 50 osób przyjechało za darmo w ramach wyjazdu turystycznego zorganizowanego przez posła Prawa i Sprawiedliwości. Połączyli przyjemne zwiedzanie z pożytecznym obrazem tłumów, które potem ładnie wyglądały w TVP.
Patryk Jaki wybrał inny sposób. Chodzi po mieście, rozdaje jabłka i udaje, że zawsze towarzyszy mu grupa mieszkańców stolicy, którym na sercu leży rozwój Warszawy. Ktoś jednak powinien przekazać Jakiemu, że są tacy, którzy śledzą nie tylko jego, ale też jego wiernych towarzyszy i zamiast poważnych spotkań z mieszkańcami wychodzi zwykła hucpa i szopka polityczna.
