Pięknie to wyglądało w telewizji – premier stał na rynku w Sandomierzu i mówił, jak to negocjował nasze członkostwo w Unii, a dookoła stał tłum i skandował imię premiera. Okazuje się, że przynajmniej część stojących słuchających premiera zwieziono autokarami w ramach bezpłatnej wycieczki krajoznawczej opłaconej przez PiS.
"Gazeta Wyborcza" publikuje informacje, które poniekąd wyjaśniają, skąd wziął się tłum na rynku w Sandomierzu podczas spotkania wyborców z premierem Mateuszem Morawieckim. Przynajmniej część z nich została tam sprowadzona na zlecenie i za pieniądze Prawa i Sprawiedliwości.
Opisana historia dotyczy 50 pracowników kieleckiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. W planie mieli zwiedzanie Sandomierza, a później udział w inauguracji ogólnopolskiej kampanii wyborczej PiS. Co ciekawe, udział w wycieczce był całkowicie darmowy.
W zorganizowanie wyjazdu zaangażował się między innymi Bogdan Latosiński, szef Związku Zawodowego Pracowników Transportu Publicznego i przewodniczący rady nadzorczej spółki Kieleckie Autobusy. Latosiński jest też posłem Prawa i Sprawiedliwości. Twierdzi, że wyjazd został opłacony ze składek członkowskich związku.
Oczywiście 50 pracowników nie zrobiło tłumu na placu, ale... Jak donosi jeszcze "Gazeta Wyborcza", do Sandomierza łącznie przyjechało 25 autokarów z działaczami i sympatykami PiS. Latosiński zapewnia, że nikt nie był zmuszany do wyjazdu. – Kto nie chciał, nie jechał. Cenię demokrację – stwierdził poseł w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Samo spotkanie z wyborcami w Sandomierzu było niezłym pokazem dialogu premiera Morawieckiego ze społeczeństwem. Premier opowiadał, jak politycy PiS są bezpardonowo i wściekle atakowani przez opozycję, która nie ma programu. – Niech pokażą, jaki mają program, ich program to jest cofnąć wszystko, co my zrobiliśmy! O 500+ plus mówią, że to rozdawnictwo – grzmiał premier.