In vitro? Dyskusja toczy się od paru lat bez żadnego efektu, bo niektórzy politycy nie chcą uznać, że nie każdy jest wierzący. Podobnie jest z ustawą o związkach partnerskich. Służby specjalne mają największy dostęp do billingów w skali Europy. Przedsiębiorców krępuje skomplikowane prawo. "Odbierają nam wolność"; "Prawo jest skandaliczne", "PO chce kontrolować wszystko" – nasi rozmówcy czują, że w kraju nad Wisłą wolności jest coraz mniej.
Daleko posunięta inwigilacja, notoryczne ignorowanie głosu obywateli w sprawie in vitro i związków partnerskich, parlamentarny zespół ds. zwalczania ateizacji w Polsce, a dzisiaj w Senacie – ustawa o zgromadzeniach publicznych. Ustawa, która zdaniem wielu osób jest zamachem na wolność zgromadzeń.
Platforma wkurzyła obywateli
Skąd to oburzenie? Stąd, że wolności w Polsce, zdaniem naszych rozmówców, zaczyna być coraz mniej. Wolności na najbardziej podstawowej płaszczyźnie: osobistej. In vitro to temat niemal zakazany, o homoseksualistach nie wspominając. Dziś nie można być sobie spokojnie gejem, bo zaraz się słyszy, że to choroba. Również od polityków partii rządzącej. A opinie te przekładają się na proces legislacyjny.
– Wchodzą prawa, które umniejszają wolność obywateli. Sytuacja, jeśli o to chodzi, jest trudna i ryzykowna, a póki co zanosi się tylko na to, że będzie coraz gorzej – mówi nam Jacek Żakowski, publicysta "Polityki".
Na władzę oburza się także dziennikarz kulturalny Mike Urbaniak: – Odbierają nam wolność i jest to tym bardziej rozczarowujące, bo PO doszła do władzy na fali antypisowskich haseł. A to właśnie te hasła kojarzyły nam się z brakiem wolności. Teraz okazuje się, że Platforma czasem nawet bywa gorsza.
Również Krzysztof Skiba nie zostawia na partii Tuska suchej nitki: – PO w umiejętny sposób, poruszając się zgrabnie po meandrach politycznych, zajmuje nas nieważnymi sprawami, a prawdziwe problemy spycha pod dywan i kuchennymi drzwiami czyni system coraz mniej demokratycznym – przestrzega Skiba.
In vitro, związki partnerskie…
To decyzja o wyrzuceniu ustaw o związkach partnerskich z porządku obrad Sejmu tak wkurzyła obywateli. Nawet tych, którzy wcześniej popierali PO. – Do tej pory myśleliśmy, że w PO jest frakcja Gowina, która liczy kilkadziesiąt osób. A podczas wczorajszego głosowania okazało się, że to cała partia Gowina – kpi z "liberalno-konserwatywnej" PO
Mike Urbaniak. – Nawet Dariusz Rosati, były poseł SLD, głosował za wyrzuceniem tych ustaw z obrad. Wczoraj poczuliśmy się oszukani i mam nadzieję, że w przyszłych wyborach ta partia za to zapłaci.
Krzysztof Skiba idzie jeszcze dalej i twierdzi, że PO – gdyby tylko mogła – kontrolowałaby wszystko.
– Te problemy z in vitro i związkami partnerskimi dowodzą, że PO to partia konserwatywna, która chętnie położyłaby łapę kontroli nad wszystkim i wprowadziła taki miękki totalitaryzm – twierdzi Skiba. – Nie można, oczywiście, mówić że jest gorzej jak za Stanu Wojennego, jestem bardzo daleki od takich krzywdzących sformułowań. Ale opinia publiczna powinna być czujna.
… i zgromadzenia
In vitro i związki partnerskie to nie jedyne płaszczyzny działań polityków, wobec których widać wyraźny sprzeciw wielu obywateli. Również zmiany w ustawie o zgromadzeniach publicznych, które trafiły dziś do Senatu, budzą oburzenie. – Wolność do zgromadzeń to podstawa w demokracji, ograniczając to dążymy po cichu do pół-demokracji –
przekonuje Krzysztof Skiba.
Mike Urbaniak bez pardonu uderza w rządzących za planowane zmiany w zgromadzeniach: – Ta ustawa jest straszna. Platforma ma w nazwie "obywatelska", ale tak naprawdę nie słucha obywateli ani organizacji pozarządowych. Ustala kuriozalne prawa – ocenia dziennikarz kulturalny. Jacek Żakowski wskazuje z kolei, że rozmowa o tej ustawie toczyła się na niskim poziomie. – Z jednej strony argumentem jest wolność polityczna, a z drugiej pada pytanie: kto będzie płacił za sprzątanie? Jeśli stawia się zamiatanie ulic, kosztujące grosze, na przeciwko wartości jaką jest wolność, to ma się to jak szpilka do księżyca – dowodzi dziennikarz "Polityki".
Jedynie profesor Ireneusz Krzemiński, socjolog, nie uznaje tej ustawy za zagrożenie: – Nie widzę tam powodu do mówienia o braku wolności.
Inwigilacja pełną parą
Prof. Krzemiński zauważa jednak problemy gdzie indziej. – W nasze życie coraz głębiej ingerują rozmaite służby i instytucje – wskazuje powód do niepokoju socjolog. Polska to kraj, w którym służby specjalne i organy ścigania mają największy, w skali Europy, dostęp do billingów obywateli.
Skiba ocenia to o wiele mniej delikatnie, niż profesor Krzemiński: – Inwigilacja mnie przeraża, bo za chwilę nawet Straż Miejska będzie mogła nas podsłuchiwać – mówi pół-żartem, pół-serio znany muzyk. – I potem kto jeszcze, strażacy? Związek Harcerstwa Polskiego zażąda broni i podsłuchów? Podległa Pawlakowi Ochotnicza Straż Pożarna zacznie instalować podsłuchy w remizach? – pyta publicysta "Wprost". I chociaż przy tym się śmieje, to trudno nie zauważyć, że w zasadzie to naszemu
rozmówcy wcale nie jest do śmiechu.
Coraz częściej bowiem można odnieść wrażenie, że władza stała się tworem oderwanym od rzeczywistości. I tak naprawdę robi co chce. – Martwi mnie, że rząd może wprowadzać ustawę zakazującą dopalaczy. To nie miało nic wspólnego z praworządnością – ocenia prof. Krzemiński. I dodaje, że teraz za to możemy zapłacić, bo właściciele sklepów z dopalaczami zgłosili się do Trybunału w Strasburgu i bardzo możliwe, że zostaną im zasądzone odszkodowania. – Nasze prawo jest skandaliczne. Mętne, przeciętny obywatel nie jest w stanie go zrozumieć. To tutaj są te elementy zagrażające wolności – dowodzi socjolog.
Winny Kościół?...
Skąd u władzy taka niechęć do wspierania obywateli, bez których by jej nie było? – Jedną z tego przyczyn jest nasz Kościół Katolicki – który różni się od Kościoła w innych krajach. Kościół ma ogromną żądzę władzy, którą zresztą udaje mu się spełniać – wyjaśnia profesor Krzemiński. Przekłada się to potem na życie polityczne: – Część polityków i pewna większość społeczeństwa, związana z katolicyzmem, uznaje, że ma monopol na formułowanie prawa wedle własnych, jedynych słusznych poglądów.
Zdaniem socjologa, wszystko to wpływa na kształt dyskursu publicznego w Polsce. Dyskursu, w którym część poglądów i opinii jest po prostu ignorowana albo zakrzykiwana. Odbywa się w ramach jednej, tej samej retoryki. – Niektórych rzeczy nie można mówić publicznie, a z tego potem wynikają problemy z wprowadzaniem związków i in vitro. U polityków nie ma zrozumienia dla potrzeb obywateli – stwierdza profesor Ireneusz Krzemiński.
… Politycy? …
Jacek Żakowski wskazuje jednak, że nie powinniśmy dziwić się takiej sytuacji. – Musimy pamiętać, że rządzi teraz obóz IV RP. Może jego łagodniejsza część, ale nadal. To nie
jest obóz wolnościowy, wręcz przeciwnie, dąży do zacieśniania reżimu, a nie rozbudowy wolności obywatelskiej – przypomina Żakowski.
– Zapomnieliśmy o tym, bo toczy się wojna retoryczna po pęknięciu między PiS-em i PO. W tej wojnie jedni są przedstawiani jako bardziej wolnościowi niż inni, ale to nadal wojna w ramach jednego obozu – wyjaśnia publicysta "Polityki". I dodaje, że nawet jeśli w tych partiach są osoby o poglądach bardziej wolnościowych, to i tak "to cały czas ten sam nurt". – Odpowiadający, zresztą, odczuciu większości społeczeństwa, bo nasze społeczeństwo nie jest wolnościowe.
… A może Polacy?
– Ja nie widzę w Polakach przywiązania do wolności – rozwija swoją myśl Żakowski. – Nie uważam, by na przykład Polacy obalali komunizm ze względu na dążenie do wolności. Było to raczej utylitarne, w sklepach nic nie było, ogólnie było źle, więc walczono z tym systemem – przekonuje dziennikarz.
Zdaniem Żakowskiego, spowodowane to jest faktem, że nie wywalczyliśmy nigdy wolności osobistej. Niepodległość – owszem, ale to nie to samo. – Wolność ma się dobrze tam, gdzie została naprawdę wywalczona, a nie dana prawie darmo. We Francji tysiące osób przelewały krew podczas rewolucji francuskiej, tak samo w USA. U nas walczyła tylko grupa opozycjonistów – zestawia Polskę z innymi przypadkami publicysta "Polityki".
Co musiałoby się stać, żebyśmy docenili wolność osobistą jako społeczeństwo? – Gdyby Jarosław Kaczyński rządził 8 lat, a nie dwa, to obywatele doceniliby wolność – twierdzi Żakowski. Niestety, po wczorajszej szopce w Sejmie nawet wyborcy Platformy zastanawiają się, czy PO od PiS-u jeszcze czymkolwiek się różni.
Te problemy z in vitro i związkami partnerskimi dowodzą, że PO to partia konserwatywna, która chętnie położyłaby łapę kontroli nad wszystkim i wprowadziła taki miękki totalitaryzm.
To prawda, że przyjęte przez Sejm zmiany w ustawie o zgromadzeniach spowodują, że rząd będzie mógł spać spokojnie, gdyż Polska będzie krajem bezpieczniejszym. Podobnie spokojny sen zapewnione mają również rządy Białorusi i Rosji. W Polsce powinny obowiązywać jednak standardy Unii Europejskiej, a nie ZBIR-u (Związku Białorusi i Rosji). CZYTAJ WIĘCEJ
Polacy, którzy w 2007 roku odsunęli PiS od władzy i postawili na Platformę, a cztery lata później przedłużyli jej mandat do rządzenia, dzisiaj – gdy widzą czym Platforma im się odwzajemnia – muszą odczuwać coraz większe rozczarowanie. CZYTAJ WIĘCEJ
Jacek Żakowski
Musimy pamiętać, że rządzi teraz obóz IV RP. Może jego łagodniejsza część, ale nadal. To nie jest obóz wolnościowy, wręcz przeciwnie, dąży do zacieśniania reżimu, a nie rozbudowy wolności obywatelskiej.