„Kochajmy Polskę, nie dajmy się manipulować. Dopiero wtedy inni będą nas szanować a nie je...” pisze w swoim oświadczeniu grupa artystyczna The Krasnals. Ich głos jest odpowiedzią na wywiad z kuratorami wystawy Nowa Sztuka Narodowa. Oświadczenie jest mocne i nie przebierające w słowach. Dostaje się całemu środowisku i pojedynczym osobom. Tania prowokacja czy akt odwagi?
The Krasnals to grupa słynąca z prowokacji i ryzykownych zachowań. W mediach zrobiło się o nich głośno w 2008 roku, kiedy to dom aukcyjny Christie's wycenił ich pracę na 70 tysięcy funtów, myląc obraz z dziełem znanego malarza Wilhelma Sasnala. Wycena została cofnięta, ale o anonimowej grupie artystów, która podpisała swoje dzieło Whielki Krasnal zaczęto mówić.
Bunt przeciwko zastanym układom społeczno-politycznym jest wpisany w ich zachowanie, które zwykle przyjmuje skrajny charakter. W tej sytuacji oświadczenie, które ostatnio wysłali w swoim newsletterze specjalnie nie dziwi. Pełne wulgaryzmów i osobistych przytyków, jak chociażby nazwanie Sebastiana Cichockiego „cichodajnym”, a zachowanie kuratorów „lizodupstwem”, wydaje się jednak posunięciem na granicy dobrego smaku.
Przyczynkiem do ataku stał się wywiad, który niedawno ukazał się na łamach Krytyki Politycznej. W rozmowie Sebastian Cichocki i Łukasz Ronduta tłumaczą się dlaczego nie zaprosili grupy do swojej ostatniej wystawy Nowa Sztuka Narodowa, na której prezentowano prawicową sztukę. „Oni bardzo chcieliby działać w polu sztuki współczesnej. Marzą o akceptacji i honorach, pozując na bezkompromisową bojówkę, która ma rozbroić system od środka. Ich metody działania są dla nas często nie do zaakceptowania. Z tego samego powodu nie pokazujemy na przykład rekonstrukcji wystawy antyaborcyjnej czy naklejek "zakaz pedałowania". Obcięliśmy ekstremizmy” - tłumaczy w wywiadzie Cichocki.
Argumentów grupa nie przyjmuje, zarzucając kuratorowi, że po jego, „lewej” stronie prezentuje się sztukę dużo bardziej prowokacyjną, niż to co do tej pory pokazali The Krasnals. O ile argumentacja grupy wydaje się sensowa, bo rzeczywiście w głównym nurcie nie ma miejsca na prawicowy ekstremizm, to język, którego używa pozostawia wiele do życzenia. Czy prowokacja może rzeczywiście posunąć się aż tak daleko?
– Nic, co jest robione wyłącznie w oparciu o negatywne emocje nie ma większej wartości – mówi mi Michał Suchora, krytyk sztuki. – The Krasnals powstali w cieniu wielkiego sukcesu artystycznego i komercyjnego Wilhelma Sasnala. Ich język narodził się z zazdrości, niedowartościowania i poczucia wykluczenia. Według mnie to po prostu poczucie bezsilności wobec systemu, który nie uważa ich twórczości za ciekawą. Ich strategia w dużej mierze opiera się na ataku personalnym i w moim odczuciu jest bezskuteczna, bo pozbawiona merytorycznych argumentów – ocenia rozmówca naTemat.
– To taki Palikot polskiej sztuki. Co nie znaczy, że ich postulaty zawsze są niesłuszne. Z kuratorami Nowej Sztuki Narodowej można się zgadzać lub nie. Dla jednych jest to wystawa etnograficzna, pokazująca sztukę narodową jako cepeliadę, menażerię dziwolągów, dla innych to oddanie głosu grupie wykluczonej przez oficjalny, tworzony również przez MSN dyskurs sztuki współczesnej. Krasnalsi nie wierzą w dobre intencje kuratorów, węszą podstęp i zdradę stanu. Używają tym samym narzędzi rodem telewizji Trwam; zamiast dyskutować i przywoływać konstruktywne argumenty, obrażają i oskarżają – dodaje Suchora.
Rzeczywiście ich zachowanie jest dość ryzykowne. Być może jest to nieudolna próba zrobienia wokół siebie szumu. W końcu od czasów nominacji do Paszportu Polityki, o grupie nie było specjalnie głośno. A wiadomo, że wyzwiska i obraźliwe komentarze to najkrótsza droga do rozgłosu. Pytanie tylko, w jakim charakterze będzie mówiło się o ich posunięciu, które wydaje się dość histeryczne. – The Krasnals to pieśń przeszłości. Dziś to raczej nieznaczący głos na marginesie pola sztuki – potwierdza moje przeczucia Anna Theiss, krytyczka sztuki.
– Kiedyś zapowiadali, że zrobią rewolucję w sztuce i odnowią środowisko, do dziś dnia jednak nic takiego się nie wydarzyło. Ich kolejny newsletter to dość tania prowokacja wpisana w ich strategię działania. Nie wydaje mi się żeby Cichocki czy Ronduda mogli poczuć się specjalnie dotknięci. To tendencyjny głos, poza tym The Krasnals atakują anonimowo. Mam wrażenie zresztą, że w ich strategię wpisane jest trochę to, że nikt nie traktuje ich poważnie – podsumowuje Theiss.
Szkoda więc, że choć The Kransals mają do powiedzenia rzeczy ciekawe i potrzebne, to ubierają je w taki język. Środowisko MSN rzeczywiście prezentuje sztukę w sposób dość jednostronny, specyficzny, ale mają do tego pełne prawo, bo taka jest ich linia programowa. Pełne prawo do krytki ma też druga strona, o ile jednak argumentacja jest na poziomie i konstruktywna. The Krasnals biją tylko pianę i zaprzepaszczają pole do dyskusji, które otworzyli ostatnio swoimi bardzo dobrymi tekstami Dorota Jarecka czy Piotr Bernatowicz. Więcej krytyki, mniej krytykanctwa.