
Pierwsza poważna afera w tym roku miała miejsce tuż przed koncertem szwedzkiego zespołu Marduk. Muzycy już nawet dotarli do klubu Life House, rozłożyli sprzęt, ale nie zagrali. Okazało się, że dzień wcześniej pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji... wycięli rurę z wodomierzem. Impreza nie mogła się odbyć ze względów bezpieczeństwa.
KAT to legenda na polskiej scenie metalowej, ale i zespół, który zasłynął rzekomym urządzeniem "czarnej mszy" na festiwalu w Jarocinie w latach 80. Pod koniec lipca grupa miała wystąpić na "Metal Doctrine Festival" w Piekarach Śląskich, ale impreza nei doszła do skutku. Powód? Sprzeciw proboszczów.
Problemem nie zawsze są zespoły, które lawirują na granicy satanizmu i kreacji scenicznej. W tym roku do skutku nie doszła kolejna edycja Czad Festiwalu. Na scenie w Straszęcinie miały wystąpić zagraniczne gwiazdy: Papa Roach, Gogol Bordello i Zebrahead. Organizator odwołał 4-dniowe wydarzenie w ostatniej chwili.
W internecie możemy przeczytać, że organizator Czad Festiwalu przesadził z cenami karnetów - były za drogie. Cena 259 złotych była ponoć zaporowa, dlatego wiele osób zrezygnowała z wydarzenia. Poza tym w tym roku impreza konkurowała nie tylko ze świętem kościelnym, ale i "podkarpackim Jarocinem" - Cieszanów Rock Festivwlem (zagrało nawet Gogol Bordello).
Problemy z PiS i Kościołem ma nie tylko dziecko Jurka Owsiaka - Pol'And'Rock Festiwal (dawniej przystanek Woodstock), ale i młodszy brat kultowej imprezy Przystanek Żory. Ksiądz Bronisław Morawiec grzmiał z ambony, że to impreza alkoholików i narkomanów, no i oczywiście satanistów.
Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej