Wakacje to czas, gdy chcemy naprawdę dobrze wypocząć. A to nigdy nie uda się jeśli dokoła będą ludzie, którzy działają nam na nerwy. W naTemat proponujemy więc naszą subiektywną ściągawkę, gdzie da się wypocząć bez irytującego towarzystwa.
Wakacje bez Polaków
Scenariusz prawie niemożliwy do wykonania. Znalezienie jednego z kilkuset milionów Amerykanów w zabitej dechami wiosce na Podlasiu to czyste science-fiction. Przypadkowe natknięcie się na Polaka, których po świecie krząta się co najwyżej 40 milionów, w barze w Kongo - nic wielce zaskakującego.
Muszą być jednak takie miejsca, gdzie można spędzić wakacje życia i nie spotkać hałaśliwej grupki w skarpetkach i sandałach stojącej przed nami z nieodłącznym pytaniem "rodaku, to z nami się nie napijesz?!". Biorąc pod uwagę różne statystyki dotyczące najrzadziej odwiedzanych przez Polaków miejsc na świecie opcje są więc dwie.
Jedna to wakacje w... polskiej głuszy. Jeżeli lubimy aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu, pod namiotem, w chacie, leśniczówce itp., to z powodzeniem można spróbować odciąć się od świata gdzieś nad jeziorami w Borach Tucholskich lub poza głównymi szlakami turystycznymi w Bieszczadach. Z dala od typowej polskości można spróbować spędzić urlop także na nieodkrytym wciąż Podlasiu, na przykład spływając kajakiem po licznych tam rzekach i kanałach.
Druga opcja to tymczasem próba zaszycia się w jednej z w ogóle najrzadziej odwiedzanych potencjalnych atrakcji turystycznych na świecie. W tym rankingu królują odległe polinezyjskie Wyspy Cooka, czy Montserat na Karaibach, gdzie turystów odstrasza wciąż aktywny i groźny wulkan Soufrière Hills. Można spróbować uciec też przed Zachodem i ryzykując naprawdę mocne wrażenia z wakacji wybrać się na nie do Iranu, Iraku, lub innych również rządzonych twardą ręką krajów centralnej Azji.
Urlop bez dresu
W Polsce niemożliwy. Zjawisko dresiarstwa ma się wciąż nad Wisłą bardzo dobrze. I natkniemy się na nie tak samo łatwo wybierając wypoczynek na wsi, gdzie romantyczny wieczór nad jeziorem zakłóci nam grupka młodzieńców słuchająca disco polo z poloneza odziedziczonego po dziadku, jak i na krakowskim rynku, czy sopockim Monciaku, gdzie dresy przebierają się dla niepoznaki w satynowe koszule i spodnie w kant.
Biorąc pod uwagę charakterystyczne (no dobra, może i stereotypowe, ale...) gusta i guściki tej grupy społecznej, dobrym miejscem na uniknięcie ich towarzystwa może okazać się na przykład Izrael, Indie, albo położone nieco bliżej tętniące życiem i kolorami wioski zamieszkałe przez węgierskich Romów. To jednak scenariusz na wakacje bardzo nietypowe.
Zawsze można wierzyć, że dresiarstwa unikniemy w naprawdę ekskluzywnym towarzystwie. Wtedy można zaplanować chwilę relaksu gdzieś na niezmiennie elitarnym Lazurowym Wybrzeżu. Selekcjonerzy z Monte Carlo, Saint-Tropez, czy Cannes z pewnością są w stanie wyłapać tych, którym wychodzi dres spod marynarki. Pytanie tylko, czy i nam uda się taką selekcję przejść...
Bez dzieci i ich rodziców
"Aniu, nie syp piskiem na pana...". By uniknąć konieczności wypoczywania w otoczeniu rozwrzeszczawszy, kapryśnych i niesubordynowanych dzieciaków i ich jakże irytujących rodziców najlepiej wybrać się w miejsce, które dla dzieci jest niedostępne. I nie chodzi bynajmniej o wakacje na szczycie Mount Everest, a w hotelu lub ośrodku, który z założenia jest tylko dla dorosłych.
Takich miejsc powstaje z roku na rok coraz więcej. Do jednych z pierwszych i obecnie najsłynniejszych należą luksusowe ośrodki "Breezes" na Bahamach, "Sandals" w Montego Bay na Jamajce i "Temptation Resort" a meksykańskim Cancun, gdzie goście muszą mieć skończone 21 lat, a opalanie co najmniej topless jest na porządku dziennym.
Takie ośrodki powstają także w Polsce. Wpisując w wyszukiwarkę frazę "urlop bez dzieci" bez problemu można znaleźć kilka bardzo atrakcyjnych propozycji. Od wypoczynku w luksusie, po zwykłe wczasy w domkach nad jeziorem.
Bez smrodu grilla
Wydawałoby się, że to kolejne urlopowe mission impossible. W Polsce grillują wszyscy. Jedziemy do domku letniskowego - sąsiedzi wyjmują grilla. Wybieramy się w góry, a przed schroniskiem właśnie wielkie grillowanie. Nad morzem grillują na plaży i w ośrodku. Wakacje w jakimś pięknym mieście? Wielki grill rozstawiony na środku starówki roznosi zapachy na całą okolicę.
Przed grillem najłatwiej uciec więc tam gdzie subkultura grillujących jest znacznie mniej rozwinięta, niż w naszym kraju. Od razu z listy potencjalnych wakacyjnych destynacji należy zatem skreślić Niemcy i Skandynawię. Prędzej, czy później grill dopadnie nas z pewnością także w Holandii, Belgii, czy północnej Francji. Istnieje natomiast spora szansa, że unikniemy zapachu topionego na węglu drzewnym tłuszczu gdzieś na słonecznym południu i... na Wschodzie, gdzie nie mają do grillowania tak namaszczonego stosunku, jak w Europie Środkowej.
Nie udało nam się zebrać żadnych wiarygodnych danych potwierdzających, że jest dziś na świecie miejsce, w którym nagle zza rogu nie wyskoczy przed nami hipster. Sądzimy jednak, że wakacje bez towarzystwa hipsterów są możliwe. Z tym, że z ich planowaniem trzeba poczekać aż moda na uciekanie od mainstreamu przestanie być tak mainstreamowa...