
Polskę zmroziła historia Artura K., który w sobotę miał zabić swoją partnerkę i jej syna. Zrobił to na przepustce z więzienia, choć odsiadywał wyrok właśnie za zabójstwo. Co więcej, tylko od 2016 roku na przepustce był aż... 90 razy. Jak to w ogóle możliwe? Na wyjście z więzienia pozwalało mu prawo. Przepustki to etap readaptacji społecznej, a w określonych przypadkach mogą na nie pójść nawet osoby z tak ciężkimi wyrokami.
Niemniej jednak trzeba rzeczywiście przyznać, że historia Artura K. nie jest przypadkiem jednorazowym. I wcale nie chodzi tylko o rządy PO-PSL. W powojennej Polsce takich historii było znacznie więcej.
Nie ma w tym żadnego przypadku – więźniowie po prostu korzystają z możliwości, które daje im polskie więziennictwo.
Artur K. mógł wychodzić z więzienia, bo był to dla niego etap przygotowania do ostatecznego opuszczenia zakładu.
Decyzje o udzieleniu przepustki uwarunkowane są poprawną postawą w zakładzie karnym, pozytywną opinią środowiskową, sformułowaniem prognozy kryminologiczno-społecznej, czyli przypuszczenia, że taka osoba nie naruszy porządku prawnego po opuszczeniu murów więzienia.
Efekt jest jednak taki, że osoby, które odsiadują wyroki za poważne przestępstwa, często mijają nas na ulicach.
Art. 92 Kodeksu Karnego Wykonawczego:
W zakładzie karnym typu otwartego:
(...)
9) skazanym można udzielać przepustek z zakładu karnego, nie częściej niż raz
w miesiącu, łącznie na okres nieprzekraczający 28 dni w roku;
Art. 137 i 138 Kodeksu Karnego Wykonawczego:
Skazanemu wyróżniającemu się dobrym zachowaniem w czasie odbywania kary mogą być przyznawane nagrody. Nagroda może być również przyznana skazanemu w celu zachęcenia go do poprawy zachowania.
Art. 138. § 1. Nagrodami są:
(...)
8) zezwolenie na opuszczenie zakładu karnego bez dozoru, na okres
nieprzekraczający jednorazowo 14 dni;
