
Przeprosiny i rezygnacja Roberta Felusia z funkcji redaktora naczelnego "Faktu" nie wystarczyły. Były premier Leszek Miller napisał list do Mathiasa Döpfnera, przewodniczącego Zarządu Axel Springer SE. Chce, aby podobna sytuacja nie dotknęła nikogo innego.
REKLAMA
Przypomnijmy, że tabloid "Fakt"opublikował okładkę z napisem: "Ojciec wybrał politykę, a syn sznur". Chodziło o Leszka Millera i jego zmarłego syna, którego ciało 27 sierpnia zostało znalezione w jego mieszkaniu. Prokuratura Rejonowa w Piasecznie wszczęła śledztwo w kierunku "doprowadzenia Leszka M. namową lub przez udzielenie pomocy do targnięcia się na własne życie".
Sprawa teraz nabiera międzynarodowego charakteru. Były premier w "Super Expressie" zamiast swojego felietonu zamieścił bowiem list, który wysłał do przewodniczącego Zarządu Axel Springer SE Mathiasa Döpfnera. Opisał w nim dokładnie to, co się stało. "Kiedy składaliśmy do grobu urnę z prochami naszego jedynaka, egzemplarze gazety docierały do czytelników w całej Polsce, a nasza rozpacz i dogłębny smutek zostały zbrukane" – napisał Miller.
"Materiał 'Faktu' dotkliwie zakłócił naszą żałobę, którą – tak jak wszyscy – mamy prawo przeżywać w głębi naszego serca, w otoczeniu dzielących ją z nami przyjaciół i współczujących nam ludzi (...). Żaden rodzic nie chce uczestniczyć w pogrzebie własnego dziecka, w dodatku z towarzyszącym temu obrzydliwym komentarzem gazety o wielkim nakładzie" – kontynuuje były premier.
Dalej Leszek Miller pisze, że nie chce, aby podobna sytuacja nie dotknęła żadnej rodziny, a także że sama rezygnacja redaktora naczelnego "w żaden sposób nie usuwa ani przyczyn, ani skutków tej skandalicznej sytuacji". Były premier oczekuje ze strony szefa zarządu podjęcia działań w celu zapobiegnięcia takim zdarzeniom w przyszłości.
źródło: se.pl
