
Reklama.
Ewa Stankiewicz od lat na czele Stowarzyszenia Solidarni 2010 walczy o prawdę o tym, co stało się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Członkowie stowarzyszenia aktywnie uczestniczyli we wszystkich miesięcznicach, domagali się wręcz kary śmierci dla Donalda Tuska i podległych mu ministrów, winiąc ich za katastrofę i mnożąc różne teorie dotyczące spisku na życie prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Ta działalność jest kosztowna, ale jak się okazuje, stowarzyszenie Ewy Stankiewicz mogło liczyć na zastrzyki gotówki. Solidarni 2010 już od 2016 dostawali pieniądze z budżetu państwa. MSZ przyznało im 174 tysięcy złotych na projekt "Przyszłość i Perspektywa", a MON prawie 29 tysięcy złotych na organizację koncertu podczas Dnia Żołnierzy Wyklętych.
To nie koniec. Senat dorzucił jeszcze 117 tys. na zorganizowanie cyklu wykładów na temat historii Polski, polskiej literatury emigracyjnej i wybitnych osiągnięć polskiej muzyki poważnej, prowadzonych przez uznanych naukowców.
– To stowarzyszenie radykalne w formie i w treści, dziwna jest współpraca tego typu podmiotów z instytucjami państwowymi. A z drugiej strony może PiS chce uspokoić organizację, która rysowała bardzo spiskowe teorie o Smoleńsku, bowiem organy państwowe od 3 lat ośmieszają się w tzw. badaniu przyczyn katastrofy – tak szczodrość państwa wobec Solidarnych komentuje poseł Krzysztof Brejza z PO.
źródło: se.pl