Amerykańskie media donoszą, że Netflix negocjuje opracowanie animowanej adaptacji kultowej gry "Diablo". Choć serial nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia, to o sprawie wygadał się scenarzysta nadchodzącego filmu "Hellboy". Piekielne klimaty nie są mu zatem obce.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Andrew "Andy" Cosby napisał na Twitterze, że oprowadzi rozmowy i ma być showrunnerem produkcji dla Netflixa i Activision. Post szybko zniknął z jego profilu, ale nie z sieci.
Gra komputerowa "Diablo" jest znana nie tylko miłośnikom gatunku RPG i hack'n'slash. Zasłynęła w szerszej świadomości rozbuchanymi przez media (i księdza Natanka) kontrowersjami wynikającymi z rzekomego satanistycznego w postaci piekła, diabła i pentagramów. Problem w tym, że jako gracz tak naprawdę walczymy z pomiotami Szatana, a nie ich czcimy przed ekranem.
Gra w ciągu ponad 20 lat doczekała się trzech części i szeregu dodatków. Seria jest jedną z najbardziej wpływowych i rozpoznawalnych produkcji w historii i ma miliony fanów na całym świecie ("Diablo III" przekroczyło ponad 30 mln sprzedanych egzemplarzy), którzy do tej pory zabijają wirtualne potwory w rozgrywkach po sieci.
Szykowany serial wywołał konsternację u niektórych fanów gry ze stajni Blizzarda. Woleliby produkcję aktorską, a nie animację. Jednak biorąc pod uwagę całkiem udane anime Netflixa na podstawie popularnej serii gier "Castlevania" - miłośnicy "Diablo" mogą być dobrej myśli.