Monika Juszczyk podróżowała odkąd była nastolatką. Potem pasję rozwijała również z mężem Marcinem, z którym zwiedziła już kilkadziesiąt krajów. To wyczyn sam w sobie godny podziwu, ale w tym przypadku warto dodać, że para podróżowała... autostopem.
Autostop pokochali jeszcze na studiach Wspólną przygodę z autostopem rozpoczęli jeszcze na studiach, kiedy to wybrali się na kilka tego typu wypraw. Dotarli i zwiedzali tak m.in. Chorwację, Włochy i Portugalię.
Wybór padł właśnie na autostop, ponieważ w czasach skromnego studenckiego budżetu to wygodna opcja niedrogich podróży. W ten sposób udało im się zwiedzić ponad 20 państw, w tym m.in. Chiny. Niski koszt był plusem, ale nie jedyną zaletą takiego przemieszczania się.
– Dla nas w podróżowaniu autostopem najważniejsza była nie kwestia finansowa, ale przede wszystkim ludzie i kontakt z nimi. To właśnie spotkania z lokalsami, przełamywanie barier językowych i kulturowych najbardziej przekonało nas do dalszego podróżowania w ten sposób – opowiada Monika Juszczyk.
Dziewczyna podkreśla również, że to doskonały sposób na sprawdzenie się w różnych nieprzewidzianych sytuacjach, przez co sama podróż staje się bardzo nieprzewidywalna i spontaniczna, co oni sami w podróżach lubią najbardziej.
To brzmi bardzo ciekawie, ale czy rzeczywiście jest zawsze jest tak prosto i przyjemnie? W krótkiej rozmowie Monika opowiada jak dobrze przygotować się do podróżowania autostopem, na co zwrócić szczególną uwagę i czy rzeczywiście czasem jest się czego bać.
Jeździliście stopem po całym świecie. Dużo mówi się o niebezpieczeństwach wynikających z takiego rodzaju podróży. Czy rzeczywiście przytrafiła wam się kiedyś nieprzyjemna sytuacja?
Monika Juszczyk: Co prawda nigdy nie czuliśmy się zagrożeni podróżując stopem, ale zawsze zwracamy uwagę na nasze bezpieczeństwo, trzeba do tego rozsądnie podchodzić. Zdarzyło nam się jednak kilka nieprzyjemnych sytuacji, w których nasz kierowca chciał nas oszukać i naciągnąć na sporą kwotę albo gdy wylądowaliśmy w mało bezpiecznym i komfortowym miejscu do dalszego "łapania”.Wynikało to jednak z nierozumienia idei autostopu przez lokalnych.
Niemniej jednak podczas podróży, poza autostopem, zostaliśmy raz okradzeni i pobici, ale oba zdarzenia zakończyły się szczęśliwie. Wychodzimy z założenia, że takie sytuacje mogą nas spotkać wszędzie, nawet na własnym podwórku, więc nie ma co panikować i negatywnie podchodzić do tego stylu podróżowania. Natomiast zawsze należy być czujnym i uważnym.
Na pewno wiele zależy od różnic kulturowych. W którym kraju najchętniej, a którym najmniej kierowcy zgadzali się na wzięcie was jako dodatkowych pasażerów?
W środowisku autostopowym istnieje kilka krajów idealnych do stopowania, gdzie czeka się dosłownie parę minut i ma się dalszą podwózkę. Myślę że jest to jednak kwestia indywidualna, związana z osobistymi doświadczeniami. Dla nas najlepszymi krajami do stopowania były Tajlandia i Iran.
Tam czekaliśmy dosłownie kilka chwil, po czym trafialiśmy na pakę pickupa w Tajlandii czy upychaliśmy się do małych, głośnych samochodzików w Iranie. Trudno natomiast stwierdzić w którym kraju było to najbardziej problematyczne, bo wszędzie zawsze da się złapać stopa, a jak długo to zajmie zależy od wielu czynników.
Zazwyczaj ludzie podchodzili do nas sympatycznie, z chęcią pomocy. Możemy powiedzieć, że jednym z takich bardziej zachowawczych krajów, w których musieliśmy trochę dłużej poczekać był Laos, a na Filipinach pomimo szybkich podwózek, stan dróg nie pozwalał na równie szybkie przemieszczanie się.
Wtedy to najbardziej ćwiczyliśmy naszą cierpliwość, kiedy do celu zamiast kilku godzin, dojeżdżaliśmy w ciągu dwóch, trzech dni, ale na tym też nasza podróż polegała. Nigdzie się nie spieszyliśmy, więc po prostu cieszyliśmy się drogą, bo jak mówimy to droga była dla nas celem w samym w sobie, a nie konkretne miejsce.
Zdarzyło się, że kiedyś - przez nieporozumienie - pojechaliście zupełnie gdzie indziej niż było to planowane?
Często zdarzało nam się zmieniać plany, w zależności dokąd złapaliśmy auto albo co nam zaproponowali lokalni. Nasz plan podróży był bardzo elastyczny i można powiedzieć -spontaniczny. Faktycznie bywało, że wylądowaliśmy w miejscu, które do tej pory nie wiemy, gdzie dokładnie jest.
Szczególnie zdarzało nam się to w Chinach, gdzie Google nie działał wcale, a chińskie znaczki na mapie niewiele mówiły o miejscu, w którym jesteśmy. Takie sytuacje traktowaliśmy jako element przygody, możliwość doświadczenia i zobaczenia czegoś zupełnie nowego, gdzie zwykły turysta nie dociera. Powiem szczerze, że takie miejsca lubiliśmy najbardziej.
Któraś z takich przygód szczególnie utkwiła Wam w pamięci?
Podczas jednego z wspomnianych zagubień, w jakichś górskich wioskach w Chinach, zostaliśmy zaproszeni w gościnę przez jedynego człowieka, który mówił jako tako po angielsku.
Spędziliśmy u niego kilka dni, podczas których odwiedziliśmy lokalny market, braliśmy udział w hucznych kolacjach z lokalnym jedzeniem, widzieliśmy proces produkcji BaiJiu, czyli chińskiego bimbru, ale co najciekawsze - zostaliśmy zaproszeni na wieczór kawalerski.
Jeden z kolegów naszego gospodarza, zaprosił nas jako gości specjalnych, dlatego jak przybyliśmy na miejsce zostaliśmy przywitani fajerwerkami. Samo wydarzenie było wielką, lokalną imprezą na kilkadziesiąt osób, na dworze przy suto zastawianych stołach przypominało trochę nasze polskie wiejskie wesele.
Były tańce, fajerwerki, drinking games, w których my byliśmy oczywiście w drużynie Pana Młodego, w związku z czym poznaliśmy wszystkich najważniejszych gości, z którymi musieliśmy się napić - dyrektora szkoły, szefa policji i wielu innych. My jako biali też byliśmy tam niemała atrakcją.
Podróże autostopem są dla każdego?
Zdecydowanie każdy może podróżować autostopem, bez względu na wiek. Znamy osoby podróżujące z dziećmi, ludzi w straszym wieku, więc jednym ograniczeniem są tylko nasze lęki i słabości. Wiele osób uważa ten sposób podróżowania za niebezpieczny, z czym się zdecydowanie nie zgadzam, bo bezpieczeństwo podróży zależy od nas samych.
Niebezpieczne sytuacje częściej mogą nas spotkać w życiu codziennym niż w drodze, tyle że w podróży jesteśmy w innym, nieznanym środowisku, a najważniejsza jest umiejętność adaptacji. Jeśli chce się zacząć przygodę z autostopem, przede wszystkim należy wziąć pod uwagę nasze przyzwyczajenia i zmianę perspektywy czasu.
W takiej podróży nie da się wszystkiego zaplanować, nie wiemy czy dotrzemy do celu wtedy kiedy chcemy, gdzie będziemy spać, co będziemy jeść. Wtedy też musimy działać intuicyjnie, dostosować się do danej sytuacji i po prostu korzystać z życia i tego, że nic nas nie ogranicza.
Najłatwiej, moim zdaniem, podróżuje się w parze, ale muszą to być dobrze dopasowani ludzie, ponieważ w trakcie drogi i w trudnych sytuacjach, wychodzi z nas prawdziwe ja. Lepiej mieć przy sobie zaufaną osobę. Znam też sporo ludzi podróżujących samotnie, którzy również uważają, że jest to dobry sposób zwiedzania świata.
To wszystko kwestia indywidualna. Podróż autostopową polecam każdemu, bo jest to doskonały sprawdzian naszej wytrzymałości, zaradności, a przede wszystkim otwartości na drugiego człowieka.
A co z odwrotną sytuacją. Czy zdarza wam się czasem nie tylko być podwożonym, ale i podwozić?
Oczywiście. odkąd wróciliśmy do Polski i mamy własny środek transportu to zabieramy autostopowiczów. Niestety nie ma ich tak wielu, więc czasami ogłaszamy się na grupie "non-stop w drodze", w której piszą zarówno ludzie jadące w konkretnym kierunku, mogący za darmo zabrać kilka osób, jak również podróżnicy, poszukujący podwózki.
Właśnie dzięki tej grupie Marcin pomógł dwóm dziewczynom, podwożąc je aż do Mariboru na Słowenii. Zawsze cieszymy się, gdy możemy zabrać autostopowiczów i chociaż w ten minimalny sposób, odwdzięczyć się za dobroć ludzi, którzy niegdyś pomogli w podróży nam.Tę prostą dobroć chcemy i możemy przekazywać dalej.