Kandydat na prezydenta Kielc Bogdan Wenta zapowiedział, że pozwie w trybie wyborczym Dominika Tarczyńskiego – podaje TVN24. Wszystko dlatego, że poseł Prawa i Sprawiedliwości napisał na Twitterze o Wencie, że to "wysportowany Niemiec, który trenował pałowanie na głowach Polaków".
"Bogdan Wenta, europoseł PO, rzucił polskim paszportem i przyjął niemieckie obywatelstwo, aby służyć Niemcom za marki i euro, okazuje się być także byłym członkiem ZOMO! Teraz kandyduje na prezydenta Kielc. Oto wysportowany (Wenta to m.in. utytułowany były selekcjoner reprezentacji Polski szczypiornistów – red.) Niemiec, który trenował pałowanie na głowach Polaków. Dno" – napisał w emocjonalnym wpisie na Twitterze Dominik Tarczyński.
Pod koniec ubiegłego tygodnia sieć obiegła informacja, że Bogdan Wenta należał do Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO). Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana, niż się wydaje. Wszystko dlatego, że dawniej czymś powszechnym było to, że sportowcy byli zatrudniani na etatach w instytucjach lub firmach, które prowadziły dany klub. Były to jednak fikcyjne etaty, ponieważ sportowcy nie pracowali w zawodach.
Dodajmy, że poza Tarczyńskim Wentę zaatakował także Krzysztof Lipiec z PiS. – Potrzebny jest taki gospodarz, który zawsze stanie po stronie ludzi, z dobrym słowem, otwartymi rękami. A nie będzie czyhał na ich wolność, opowiadając się po stronie reżimu, tak jak to było kiedyś w historii. Dziś to dla Kielc jest bolesne – powiedział cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Lipiec.
Pełnomocnik wyborczy "Projektu Świętokrzyskie Bogdana Wenty" Danuta Papaj powiadomiła, że Tarczyńskiego czeka proces w trybie wyborczym. – Chcemy, żeby mocno wybrzmiało, że nie zgadzamy się na prowadzenie kampanii wyborczej w tym stylu. Chcemy rozmawiać merytorycznie, o programie – oceniła Papaj.
Przypomnijmy, że kampania wyborcza PiS jest bardzo agresywna. Do tego stopnia, że politycy partii chętnie posuwają się do kłamstwa. Zrobił tak Mateusz Morawiecki ws. budowy dróg w Polsce, a jego słowa doczekały się stanowczej odpowiedzi ze strony PO. Doszło bowiem do procesu. I choć wniosek został początkowo oddalony, to później rację Platformie przyznał Sąd Apelacyjny. Premier będzie zmuszony do opublikowania odpowiedniego sprostowania w telewizji.