Podczas Sejmu Dzieci i Młodzieży padały tak śmiałe wypowiedzi, że marszałek Marek Kuchciński zmuszony był wyłączać mikrofon – oficjalnie pod pretekstem końca czasu na wypowiedź. Uczniowie mówili, że "niektórym posłom jest bliżej do Brukseli i Berlina", ale także o "politykach nazywających patriotów faszystami i nazistami".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Na sali czasem było tak gorąco jak podczas obrad "dorosłego" Sejmu. Jeden z nastolatków krytykował obecną politykę zagraniczną Polski.
– W normalnym demokratycznym państwie nikt nie powiedziałby, że Polska nie zastosuje się do wyroku TSUE. Większość Polaków nie zaakceptuje polexitu. Mam nadzieję, że niedługo zmienią się rządy, które... – powiedział Karol Jastrzębski i... nie dokończył, bo w tym momencie Kuchciński wyłączył mu mikrofon.
Pretekstem było to, że Karol przekroczył czas dostępny na wypowiedź. Ale jego wypowiedź i tak inni uczestnicy nagrodzili jednak rzęsistymi brawami.
Tegoroczny Sejm Dzieci i Młodzieży ma hasło "Posłowie pierwszego Sejmu Niepodległej". Uczniowie, by w nim uczestniczyć, musieli wziąć udział w konkursie, w którym trzeba było zrealizować kampanię wyborczą posła na Sejm Ustawodawczy 1919 r. lub Sejm pierwszej kadencji z wykorzystaniem środków przekazu dostępnych w Polsce w latach 1918-1922.
Przypomnijmy, że Marek Kuchciński zasłynął także między innymi wyłączeniem mikrofonu Rafałowi Grupińskiemu, który skrytykował Zbigniewa Ziobrę za ochronę byłego księdza Jacka Międlara.