
"Powszechna dążność do demaskowania, ile kto zarabia, prowadzi do piekła podejrzeń, zawiści i zazdrości" – stwierdził dziś Tomasz Wołek na antenie TOK FM. Do tej pory komentatorzy ekonomiczni i polityczni nie mieli wątpliwości: wszystko, co dotyczy spółek Skarbu Państwa, powinno być jawne. Teraz się okaże, że to społecznie niebezpieczne?
Jak się okazuje, słowa Wołka o "piekle zazdrości, zawiści i podejrzeń" nie mają żadnych podstaw w rzeczywistości.
– Sprawa nie przedstawia się tak ponuro, jak mówi pan Wołek. I mówię to na podstawie
Profesor dodaje, że na pytanie "Kto powinien zarabiać najwięcej?" z wymienionych wielu zawodów badani wskazywali biznesmenów. Czyli – zgodnie z tym, jak jest w rzeczywistości. Za osoby godne najmniejszych zarobków badani zaś uważali tych,
W moim przekonaniu, chociażby po tych badaniach, nie jesteśmy bardziej zawistni niż inne nacje. Poza tym, w większości zakładów i tak wszyscy wiedzą kto i ile zarabia. Oczywiście, każdy by chciał więcej, ale nikt nie poszedłby z tego powodu na barykady.
Oczywiście, zawsze można założyć, że w społeczeństwie znajdą się krzykacze protestujący przeciwko zarobkom prezesów po ich ujawnieniu. Czy to jednak wystarczające zagrożenie do tego, by ukrywać kontrakty prezesów ze spółek Skarbu Państwa? – Co do zasady: tam, gdzie mowa o groszu publicznym, jawność jest nie tylko pożądana, ale konieczna. Szczególnie, że o losie tego grosza najczęściej decydują kwestie polityczne, a nie ekonomiczne – stwierdza dr Wojciech Warski, wiceprezes Business Centre Club, ekspert Trójstronnej Komisji ds. społeczno-gospodarczych.
Czemu więc Tomasz Wołek stwierdził, że dążenie do jawności może wywołać małe piekiełko? Zdaniem dra Warskiego, pomylono tutaj dwie różne kwestie. – Czym innym jest dyskusja o jawności, a czym innym o wysokości zarobków. Jednego z drugim nie należy mieszać – przekonuje Warski.
Czym innym jest dyskusja o jawności, a czym innym o wysokości zarobków. Jednego z drugim nie należy mieszać.
– Ale trzeba też pamiętać, że funkcje publiczne pełnione są dla dobra publicznego – przekonuje Jackiewicz. Czy to oznacza, że według PiS-u prezesi państwowych spółek nie powinni dużo dostawać? Bynajmniej. – To złożona sprawa. Poprawiona ustawa kominowa powinna uzależniać zarobki prezesów od kondycji finansowej firmy. Jeśli spółka rok po roku tylko traci, a prezes dostaje premie, to chyba coś jest nie tak, prawda? – zauważa poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Nawet jednak zakładając, że kontrakty prezesów będą wypośrodkowane między uznaniem kompetencji, a misją publiczną, i tak mogłoby to być dużo. Teraz nikt o tym nie mówi, ale czy Polacy nie bulwersowaliby się, gdyby wiedzieli o wysokich zarobkach w

