Swój biznes zbudowali na... sucharach. I to wcale nie na tych do jedzenia, ale na żartach, które są tak nieśmieszne, że aż zabawne (jeśli nie wiedziałeś co to suchar, to po przeczytaniu poprzedniego zdania już wiesz). Dwóch chłopaków na Instagramie codziennie rozśmiesza ponad milion użytkowników. Teraz Suchar Codzienny wydał również... książkę. Taką prawdziwą, drukowaną.
O co chodzi z tymi sucharami... Czym są "suchary"? Według słownika miejskiego to głupi, a czasem wręcz żenujący żart. Aby wyobrazić go sobie w praktyce wystarczy pomyśleć o "Familiadzie" i dowcipach Karola Strasburgera albo przypomnieć sobie książeczki z dowcipami, które królowały na każdych koloniach w latach 90.
Choć wcześniej nikt nie pomyślał, aby na sucharach naprawdę zarabiać, to im udało się zbudować prawdziwe imperium - na Facebooku mają ponad 500 tysięcy fanów, a na Instagramie ta liczba już dawno przekroczyła milion. Część żartów wymyślają sami, inne podsuwają im fani. Czy od początku spodziewali się, że ludzie pokochają absurdalne dowcipy?
– Dobre pytanie. Z miłością bywa różnie. Każdego dnia dostajemy setki wiadomości oraz inspiracji – opowiadają Fafa i Myku, założyciele Suchara Codziennego. – Obcując tak długo z suchym towarem i memami wyrabiasz sobie pewnego rodzaju intuicję, dzięki której jesteś w stanie zawsze sypnąć okruchami komuś prosto w twarz – dodają.
Popularność w sieci przestała im chyba wystarczać, bo zdecydowali się również szerzenie sucharów w innej formie. Właśnie ukazał się... "Sucharbook".
Czy inna forma też się sprawdzi? Wydanie książki z sucharami wydaje się być sporym ryzykiem - choć na Instastories owa forma się sprawdza, to do konkretnego żartu dochodzą też aspekty takie, jak modulacja głosu czy mimika twarzy. Te same żarty pisane, a nie mówione, mogą stracić cały swój urok.
– "Sucharbook" to nie tylko forma pisana! Rysunki, które wypełniają książkę, wynoszą sucharki na zupełnie inny poziom. W myśl zasady, że jeden lubi czekoladę, a drugi jak mu nogi śmierdzą (my jesteśmy w tej pierwszej grupie) - mówią Fafa i Myku, twórcy Suchara Codziennego.
Ta książka może być albo zbiorem dobrych żartów, które w wersji rysunkowej łatwiej zapamiętać albo fajnym prezentem dla kogoś bliskiego. Jak mówią, są ludźmi Internetu, dlatego książka sprzedawana jest tylko w Internecie.
Uwaga: warto pamiętać, że pomimo dosłownych rysunków, spora część żartów opiera się na grze słownej. Aha, no i służy szczytnej sprawie: każdy sprzedany egzemplarz funduje jeden posiłek dla dziecka w ramach akcji Pajacyk.
Ostatnimi czasy Polacy odwrócili się od klasycznych, dosłownych, czasem wręcz przaśnych, żartów, które prezentuje wiele współczesnych kabaretów. Coraz częściej wybieramy żarty mniej oczywiste, balansujące na granicy absurdu czy nawet dobrego smaku - wystarczy spojrzeć na rosnącą popularność improwizacji czy stand-up'u.
Absurd goni absurd
Poczucie humoru Polaków założyciele "Suchara codziennego" komentują w typowy dla siebie sposób - Mamy dystans i fajne poczucie humoru, ale z humorem jest jak z pielęgnowaniem ogródka. Czasem zdarza się przesadzić.
Suchary czasem śmieszą, czasem żenują, czasem pozostawiają z refleksją: "Dlaczego ja to właśnie zobaczyłem/ usłyszałem", co nie zmienia faktu, że do ich relacji wraca się z chęcią. Nie tylko ze względu na treść, ale i osobowość i charyzmę chłopaków.
Na koniec nie pozostaje chyba nic innego jak zacytować nowy ulubiony suchar Fafy i Myka.
- Jak dać na imię psu, który nie ma łapek?
- Nieważne. I tak nie przyjdzie".