O. Adam Szustak poszedł na "Kler" w punkowym stylu. Popularny dominikanin założył strój "służbowy", czyli habit. – Było bardzo sympatycznie. Nikt się na nas nie wściekał, nie było żadnych burd, nie obrzucono nas pomidorami, że jesteśmy z tego kleru – przyznaje i dodaje, że niektórzy widzowie byli zdziwieni, inni podeszli się przywitać. A jak podobał mu się sam film?
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
O. Szustak to dominikanin-youtuber z popularnego w internecie kanału Langusta na palmie. W swoim najnowszym filmie opisuje wrażenia po obejrzeniu "Kleru" Wojtka Smarzowskiego.
Dobry film, ale z beznadziejnym zakończeniem
– Zaskoczyło mnie to, że ludzie prawie w ogóle się nie śmiali na tym filmie – mówi o. Szustak. – Ludzie odebrali ten film z ogromną powagą. To jest ciekawe, bo zwiastun tego filmu jest totalnie mylący. Pokazuje kabaretowo-pamfletowy charakter filmu. Takiej warstwy filmu jest 3 proc.
Jak mu się podobał "Kler"? – Patrzę na ten film po prostu jak na dzieło filmowe. Uważam, że jest to film dobry. Nie jest to film genialny, jako arcydzieło sztuki filmowej – mówi o. Szustak. Dodaje, że "Wesele" jest według niego najlepszym filmem Smarzowskiego.
– Uważam, że ma beznadziejne zakończenie. Posłużył się prostym, emocjonalnym trikiem. To było słabe – przekonuje dominikanin. Również redakcyjny kolega Rafał Badowski narzekał na tę scenę: "W zamierzeniu ma być dramatyczna, a sprawia wrażenie sztucznej".
Nie krzywdzi Kościoła, ale może mu pomóc
O. Szustak nie odbiera tego filmu jako antykościelnego i "antywiarowego". – Ten film nie zrobi Kościołowi jakiejś większej szkody, bo Kościół już ma szkody porobione. Nie uważam by się do tego przyczynił, a może wręcz pomoże – stwierdza. Podobnego zdania był ksiądz, z którym rozmawiałem.
– To jest film o ogromnym nieszczęściu ludzi, o ogromnej samotności. I nie ma w nim nadziei – podsumowuje. – To jest właściwość filmów Smarzowskiego w ogóle. Człowiek, który nie ma wiary, nie straci jej, ale też jej nie odzyska. Jeśli Smarzowski przyznaje, że jest ateistą, no to faktycznie może nie mieć nadziei.
"Kler" może mieć dobry wpływ na tytułowych bohaterów. – Jestem bardzo wdzięczny, że obejrzałem ten film – wyznaje. Rozmawiał z bratem, który też go widział i mieli podobne odczucia.
– Nie dopuściliśmy się nigdy takich czynów, ale pewnego rodzaju postawy, myślenie, degrengolady księżowskie, ale nie w tych pokazanych czynach, nie są nam obce. Ten film mnie prowokuje absolutnie do jednego: nawrócenia – przyznaje o. Szustak. Czuje się "wezwany do miłości kościoła, by nigdy nie stać się kimś takim, jak bohaterowie filmu".
Film pokazuje patologie w Kościele, ale jest to wycinek Kościoła. Wszystkie rzeczy, które są w tym filmie, są prawdziwe. Każda z tych sytuacji ma miejsce, niektóre są przerysowane, ale to jest sztuka filmowa.