Smarzowski uderza w słabości księży, nie nakręcił filmu antykościelnego – powiedział naTemat ksiądz, który miał okazję obejrzeć "Kler". To sam reżyser zaprezentował swoje dzieło kilku duchownym (potwierdził to naTemat dystrybutor). Głosy były mocno podzielone i już powstaje jedna mocno krytyczna recenzja. Znaleźli się jednak i tacy, którzy nie potraktowali filmu jako obrazy majestatu.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Już sam zwiastun "Kleru" wywołał kontrowersje, bo ukazał polskich księży jako zachłannych obłudników, którzy nie stronią od alkoholu i kobiet. "Oto wielka tajemnica wiary: złoto i dolary" – śpiewają duchowni. Tylko pozornie wygląda to jak kolejny film Patryka Vegi.
Ksiądz, któremu podobał się "Kler"
Nie chcę pisać o cudzie, ale udało mi się dotrzeć do księdza, który nie dość, że widział "Kler" (w wersji roboczej, zaprezentowanej przez samego Smarzowskiego), to jeszcze chciał mi o nim opowiedzieć - tyle tylko, że anonimowo, bo taka była umowa z producentem. Najbardziej szokujące jest jednak to, że kontrowersyjna produkcja Smarzowskiego... podobała mu się.
– "Kler" jest filmem niezwykle mocnym w przekazie – mówi naTemat duchowny. – Dotyczy bardzo specyficznej, zamkniętej grupy zawodowej jaką są księża. Związane z nią są liczne mity i stereotypy. Jest bardzo podobny do "Drogówki", bo wyciąga wszystko co jest najgorsze i pokazuje na tle instytucji – tłumaczy.
Kiedy ktoś pyta księdza, czy to film prawdziwy, to odpowiada krótko: nie. – Takiego nagromadzenia wydarzeń w jednym miejscu nigdzie nie ma, ale pokazuje pewne sytuacje, w których niektórzy duchowni niestety się znajdują – przyznaje z żalem mój rozmówca.
To nie będzie "veganizm" o księżach
"Kler" nie będzie jednak bezrefleksyjnym atakiem wymierzonym w Kościół Katolicki, jak kino Patryka Vegi. W "Botoksie" uderzył w lekarzy i ratowników medycznych, kłamiąc w żywe oczy i niesłusznie krzywdząc całe środowisko. Nie mówiąc już o warstwie artystycznej filmu.
– Mechanizm jest podobny, ale "Kler" to coś z zupełnie innej beczki – tłumaczy mi ksiądz. – To jest zresztą bardzo dobrze nakręcony i ciekawy film, z zaskakującym zakończeniem. Finał nie jest jednoznaczny, ale daje do myślenia. Kilka scen może być na tyle ikonicznych, że przejdą do historii. Ta symbolika pojawia się już w zwiastunie.
– Obawiam się, że widownia po projekcji pomyśli "wreszcie im ktoś dowalił" – przyznaje.
Prawica będzie miała zagwozdkę ze Smarzowskim
Czy polski Kościół powinien bojkotować "Kler", a księża i ludzie wierzący omijać seanse szerokim łukiem? – Duchowni i tak go zobaczą. To "gorący temat", który wywołuje zainteresowanie – mówi mój rozmówca. Księżom mogą się spodobać "swojskie" dialogi.
Ksiądz, z którym rozmawiałem, nie czuje się osobiście urażony. – To jest przede wszystkim film, do tego zrobiony z pewną tezą i misją. Jeśli już, to jest to film wymierzony w słabości księży, a nie film antykościelny – podkreśla.
– Zastanawiam się, jak ten film przyjmie polska prawica. Zrobiła ze Smarzowskiego bohatera narodowego za "Wołyń", a teraz ten sam reżyser dokonał "zamachu" na Kościół. Czy będzie dla nich zdrajcą i sprzedawczykiem? To dowód na wielowymiarowość "Kleru" – przyznaje duchowny.
Smarzowski nie odkrywa Ameryki. W materiałach promocyjnych przyznaje przecież, że to wszystko zdarzyło się "kiedyś i gdzieś". Z tym bym nie polemizował. Uważam, że jeśli Kościół, księża czy publicyści będą mówić, że to kłamstwo i atak, to przegrają.
Nie dane mi było zapytać Wojciecha Smarzowskiego, czy jest osobą wierzącą, która chciała pokazać instytucję, by ta oczyściła się, czy może ukazać ją jak bardzo jest zła.
Wydaje mi się, że jeśli celem było wywołanie wstrząsu wewnętrznego i dyskusji pod hasłem: zróbcie coś, żeby tak nie było, to wtedy trzeba Smarzowskiemu podziękować.
"Kler" ma jednak bardzo dużo "powiedzonek", które są charakterystyczny dla księży. Język i sposób mówienia postaci brzmi bardzo autentycznie. Twórcy musieli się porządnie przygotować. Uważam, że niektóre dialogi są co najmniej prawdopodobne, a cześć tekstów stanie się kultowych.