W zeszłym roku władzom Poznania stragan Cejrowskiego nie przeszkadzał. Był jednak znacznie bardziej stonowany niż ten w Sopocie
W zeszłym roku władzom Poznania stragan Cejrowskiego nie przeszkadzał. Był jednak znacznie bardziej stonowany niż ten w Sopocie Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta

Zbyt kolorowy na Sopot? Władze kurortu chcą usunięcia z molo kolorowego namiotu, w którym Wojciech Cejrowski sprzedaje książki, koszule i spotyka się z fanami. Według prezydenta miasta stoisko jest zbyt kolorowe i nie pasuje do architektury miasta. Podobne uzasadnienie słyszą w urzędach ludzie, którzy chcą wybudować swój dom. Co prawda działka jest prywatna, ale o tym, co na niej stanie decydują urzędnicy.

REKLAMA
To oni określają jaki powinien być kolor elewacji, dachu, ogrodzenia, okiennic. Dokładnie opisują czy dach ma być płaski, czy dwuspadowy, a także jakie może być jego nachylenie. Argument jest oczywiście jeden - nie można pozwolić na samowolkę. Urzędnicy mówią, że nie można dopuścić by domy stojące obok siebie nie pasowały kolorem i stylem. Jednak często prowadzi to do absurdów.
Jakub
architekt na forum goldenline.pl

W dwóch gminach pod Wrocławiem przechodzi mi prawie każde rozwiązanie, które bym nie zaproponował, a to tylko dlatego, ponieważ urzędnik i urzędniczka są zwolennikami nowoczesności. W pozostałych gminach niestety za każdym razem trafiam na wielki opór. I nie jestem z tym sam. Niektórzy inwestorzy sprzedawali swoje działki i kupowali w innym miejscu, ponieważ oprócz dworkowatych badziewi nic innego nie mogli postawić. CZYTAJ WIĘCEJ


Najdalej poszła chyba pomorska gmina Chojnice, gdzie dla "poszanowania tradycji budowlanej zaleca się:" - i tu mamy długie i szczegółowe wyliczenie zasad. W uchwale rady gminy czytamy między innymi, że zakazuje się niebieskich i granatowych dachów, a elewacja nie może mieć "agresywnej, jaskrawej barwie oraz odbijających światło, a także czarnych i ciemnoszarych". Poza tym stawiając dom w gminie Chojnice powinniśmy "nawiązać formą architektoniczną do tradycji budowlanej regionu Borów Tucholskich".
– Tak szczegółowe regulacje mogą być uzasadnione, jeśli chronimy na przykład unikatową jednolitą zabudowę na jakimś terenie – mówi w rozmowie z naTemat Dariusz Hyc, członek Rady Architektury i Rozwoju Warszawy. – Ten liberalizm, który zapanował w budownictwie po 1989 roku raczej się nie sprawdza – dodaje. Podobnie jak twórcy samorządowych regulacji, południowoamerykańską dowolność przeciwstawia porządkowi rodem z USA czy Europy.
– W starych demokracjach udaje się połączyć prawo do wolności z dążeniem do zaprowadzenia jakiegoś ładu. Kiedyś pracowałem na malutkiej wyspie u wybrzeży Francji. Wszystkie domki były białe, z czerwonym dachem i miały niebieskie okiennice. Ale odcieni niebieskiego było kilkadziesiąt i to one odróżniały poszczególne domy – opisuje Hyc. – Myślę, że także w Polsce staramy się dojść do równowagi między wolnością a porządkiem – ocenia rozmówca naTemat.
Problem jednak w tym, że niełatwo znaleźć wzorce dla ciekawych projektów. Te zaczerpnięte wprost z zagranicy, niekoniecznie się u nas sprawdzają. Jeszcze gorzej wyglądają też nowe budynki stylizowane na szlacheckie dworki. – Przed wojną Polska miała bogate i zróżnicowane tradycje architektoniczne. Przed wojną w wielu rejonach budowano bardzo kolorowe domy, a w innych ściany bielono wapnem. Niestety przez okres PRL te tradycje się zatarły i trudno będzie do nich wrócić. Jednak staramy się znaleźć swoją drogę – uważa architekt.
"Musimy się przełamać. Teraz jeszcze wielu Polaków woli szarość"
– W środowisku toczy się teraz dyskusja, jaki wpływ na dążenie do różnorodności ma to, co widzimy w telewizji. Teraz każdy może zobaczyć jak mieszkają w Meksyku czy w innych krajach Ameryki Południowej i niektórzy chcą, by ich domy wyglądały równie kolorowo – mówi naTemat Dariusz Hyc. Jednak urzędnicy skutecznie powstrzymują zapędy właścicieli autorsko podchodzących do zestawiania barw.
– Mogę być nieco nieobiektywna, bo sama jestem miłośniczką różnokolorowości. Ale uważam, że i u nas mogłaby się przyjąć taka moda, jak panuje w Ameryce Południowej – mówi naTemat Joanna Wojtarowicz-Zawol, prezes Stowarzyszenia Antropologów Kultury "Etnosfera".
– Niestety nie jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni od tego, by było u nas kolorowo. Całe szczęście nie jest tak szaro jak za PRL - wystarczy przejechać się przez wioski, by zobaczyć jak kolorowe są elewacje domów. Żeby jednak było to naprawdę powszechne, musimy się przełamać. Teraz jeszcze wielu Polaków woli szarość. Wystarczy spojrzeć jak ludzie się ubierają – dodaje.
– Nie powinniśmy się bać, że powstaną jakieś nieznośne dla oka połączenia kolorystyczne, bo przecież każdy z nas ma jakąś wrażliwość estetyczną. Wystarczy się tylko odważyć – zachęca antropolog kultury. Ocenia, że urzędnicy nie powinni decydować o kolorze naszego dachu czy rozmiarze okien.
Jaki stan jest według Was lepszy - podobne domy w całej okolic, zbudowane według wytycznych urzędników, czy może pełna wolność w tej kwestii?